Drogowy bubel czyli za mało krwawe statystyki naszej obwodnicy

Stara zasada mówi – jeśli dwie osoby twierdzą, że jesteś pijany, (choć nie jesteś) idź połóż się spać. A co zrobić jeśli tych osób jest więcej? Nie wiadomo. 

 

Kilka dni temu mój znajomy dziwił się, że za każdym razem, gdy przejeżdża olecką obwodnicą to jest świadkiem kolizji albo niebezpiecznych sytuacji. Z pewnością nieco koloryzował, ale nie aż tak bardzo. Kolizji i wypadków na naszej super bezpiecznej obwodnicy jest bardzo dużo. Za dużo. Tylko dla kogo (za dużo, rzecz jasna)? Mój znajomy pieklił się, że nikt z tym faktem nic nie robi, że władze nie reagują, odpowiednie czynniki pozostają bierne. “Przecież gołym okiem widać, że skrzyżowania na obwodnicy są niebezpieczne i do d… “. Co racja to racja, ale…

 

Słynna “zakopianka” czyli droga z Krakowa do Zakopanego. Kilka kilometrów za rogatkami Krakowa. Miejscowość Gaj. Przedzielona dwupasmową jezdnią. Sznur samochodów, zakręty, ograniczenie do 70 km., przejścia dla pieszych. W tych okolicach podobno nie ma rodziny, która by nie ucierpiała z powodu kolizji, wypadku. Statystyki są porażające. W ostatnich bodajże 10 latach zginęło ponad 40 osób. Pieszych. Czasami przechodzących prawidłowo na pasach, a czasami równie prawidłowo nie na pasach. Owszem często kierowcy szarżują, często łamią przepisy, ale często jeżdżą prawidłowo. Wypadków jednak od tego nie ubywa. Mieszkańcy protestowali, pisali listy, błagali. Władze lokalne bezradnie rozkładały ręce. Gmina biedna pieniędzy brak. Ludzie dalej ginąć muszą.Tego zdania akurat nie wypowiedziano na głos, ale jest ono prostą konsekwencją pierwszych dwóch. Po licznych prasowych publikacjach, telewizyjnych interwencjach i łzach rodzin kolejnych poszkodowanych lub ofiar w końcu coś drgnęło. Jakaś kładka, może nie jedna. Pewnie to i tak problemu przemieszczania się mieszkańców okolicznych miejscowości do końca nie rozwiąże, ale… 10 lat i 40 ofiar.

 

Oleckie statystyki nie są tak “krwawe”. Mój znajomy nie ma więc racji zżymając się na brak reakcji władz i czynników. Jeszcze za wcześnie. Po pierwszych kolizjach zapytaliśmy rzecznika prasowego GDDKiA o feralne skrzyżowania. Uzyskaliśmy wtedy odpowiedź, że wszystko jest w porządku, że zostało odebrane przez komisje, a kierowcy po prostu muszą stosować się do oznakowania ze szczególnym uwzględnieniem znaku “Stop”. Proste?

 

Chyba nie do końca, bo nam się wydaje, że jednak ktoś źle to zaplanował. Mieliśmy mieć naszą prywatną “autostradę”, mieliśmy omijać miasto szybko, bezpiecznie i tanio. No, może raczej oszczędnie. Ale wiadomo, że co tanie, to drogie. Może więc lepiej nie budować wcale, zamiast budować byle jak i tanio, znaczy oszczędnie.

 

Ktoś naszą “autostradę” zaprojektował, ktoś projekt zatwierdził, ktoś go potem zrealizował, może zmodyfikował. Ktoś w końcu całość pobłogosławił i do użytku oddał. Potem przecięto wstęgi, strzeliły korki od szampana, były uśmiechy, uściski dłoni i pamiątkowe fotografie. Plan zrealizowano. Pod Oleckiem powstała “autostrada”, kawałek niby nowoczesnej drogi w polu, omijającej miasto, do którego trzeba się najpierw dostać omijając dziury i mocno trzymając kierownicę na zakrętach, uważając na miejscowych rajdowców. Wszyscy zadowoleni. Niektórzy wzięli nawet premie. A nam pozostał drogowy bubel i żadnej nadziei na poprawę, bo wiecie, koszty. A Unia nie daje pieniędzy na poprawę bubli. Jedyna “nadzieja” w statystykach. Uważajcie więc na znaki. Na “stop” szczególnie. 

Komentarze
Więcej w Obwodnica Olecka, Olecko
“Pierwiastek z Dwóch” i “Kotoloty” w AGT

Zanim rozpoczną się teatralne emocje podczas tegorocznej "Sztamy" warto wpaść w najbliższy piątek 25 września 2015 do Teatru AGT. O...

Zamknij