Gdzie do cholery jest olecka opozycja?

Powyborczy entuzjazm, pomimo przegranej, był wielki. Nadmuchany jak balon. Do granic wytrzymałości. W głowach roiły się pomysły, powstawały listy potencjalnych kandydatów w kolejnych wyborach. Te urojone i te nieco mniej. Wykuwały się zręby programów. I co?

Nic. Kanikuła, choć też jakaś taka lipna i deszczowa.

Gdzie do diabła podziali się potencjalni następcy Wacława Olszewskiego i sytych radnych z Małej Ojczyzny Olecko, którzy zabierają głos w ważnych dla miastach sprawach? Gdzie opozycja, która pod doświadczeniach ostatnich miesięcy i minionej kampanii z dużo większą uważnością powinna przyglądać się poczynaniom władzy? Kto zweryfikuje czy Wacław Olszewski dotrzymuje obietnicy (fakt, niezbyt konkretnych) złożonych w trakcie kampanii? Czy wraca stare, czy może jednak mozolnie i opornie tworzą się jakieś zręby społeczeństwa obywatelskiego?

Dzieje się. Władza pracuje. Odbyła się sesja, parę komisji. Prowadzone były konsultacje w sprawie planowania przestrzennego (ktoś zna wyniki i ustalenia tych konsultacji?), ruszył nabór wniosków do budżetu obywatelskiego. Edukacyjny konflikt w Kijewie wciąż nie zażegnany. Państwo Ulikowscy zostali w mało elegancki sposób spostponowani podczas ostatniej sesji RM przez burmistrza i jego przybocznego druha -Przewodniczącego Rady Miejskiej. Nikt nie stanął w ich obronie, nie powiedział: nie godzi się by władza, tak haniebnie z obywatelami sobie poczynała. A i “świnki” jeszcze nie do końca wyjaśnione. Wciąż możemy zostać fermianą stolicą Mazur. Komponuje się idealnie ze sportem. Ktoś zapytał władzę co w związku z faktem, że projekt rewitalizacji Szyjki przepadł i nie zyskał dofinansowania? Jest jakiś alternatywny pomysł na tę plażę?

Silna i merytoryczna opozycja pośrednio wzmacnia władzę. Ta choć marudzi, choć opozycję próbuje ignorować, musi się do niektórych jej propozycji odnieść. Musi reagować, być bardziej kreatywna i odpowiedzialna. I w końcu władza, kontrolowana przez czujną opozycję może sobie na mniej pozwolić.

W Olecku opozycja jest cherlawa, rozbita, mdła i nijaka. Progromowo licha (co się boleśnie ujawnia w czasie wyborów). Uaktywnia się tylko w czasie kampanii. Tymczasem to codzienność wymaga jej obecności, zaangażowania i aktywności. To w codzienności, mówiąc nieco patetycznie wykuwają się programowe pomysły, które inspiracje powinny czerpać z rozmów z mieszkańcami, z działania i doświadczenia. Najgorsze, że w Olecku dominuje romantyczny model oporu. Romantyczny czyli jednostkowy, nie zbiorowy. Ot, ktoś władzy się postawi, ktoś ją szturchnie, dopyta i… sam ze swoim oporem zmagać się musi. Nie no, czasami może liczyć jeszcze na lajki na Facebooku albo poklepywanie po ramieniu. Przy piwie, w cztery oczy. I tak rośnie kolonia oleckich Don Kichotów, co to walczą z władzą i urzędnikami samotnie i bez wsparcia tych, którzy mogliby ich sprawie się przysłużyć. Przykład najświeższy to przywołani Państwo Ulikowscy, którzy wbrew wszystkiemu sprawiedliwości się domagają i od władzy i od urzędników, mimo że i władza i urzędnicy srodze ich za to smagają i robią z nich awanturników i warchołów.

Łatwo jest jednak z jednostki zrobić wichrzyciela. Trudniej jednak w ten sam sposób zbyć argumenty grupy. Trudniej brutalnym walcem przejechać po dobrze i mądrze zorganizowanej grupie, która potrafi argumentami dotrzeć do ludzi. Tyle tylko, że jak się wydaje czasami odwagi brak. A może zwyczajnie jaj. Narzekać, narzekają prawie wszyscy, ale jak przyjdzie, co do czego to… a nie, bo się nie uda, bo nie ma sensu, bo to, bo siamto. Działanie rozmywa się w bezmyślnym ględzeniu i w oczekiwaniu na cud oraz na to, że może ktoś inny za nas to załatwi.

Opozycja w Olecku jest więc w wielkim rozkroku, w rozbiciu szczątkowym. Ta partyjna budzi tylko uśmiech politowania i kpinę.

PO? Ktoś coś w Olecku słyszał? Ano tak w Olecku nie rządzi PiS więc oleckie PO bezradne jak dziecko we mgle nie wie, co ma robić bo przecież jedynym paliwem PO jest niechęć do PiS. Pozostaje jeszcze pomysł likwidacji IPN i CBA. Pomysł, który o dziwno zapewne przypadłby niektórym radnym i władzy do gustu. Zresztą PO przez ostatnie lata było partią władzy i przyłożyło rękę do zabetonowania samorządowości na poziomie nienaruszalności. Wystarczy przypomnieć między innymi pomysły byłego prezydenta, który znacznie chciał utrudnić obywatelom odwoływanie w referendum “wybitnych” (i nie tylko) włodarzy miasta. Samorządowe pomysły PO budzą powszechny śmiech i złość. Bo albo nie ma ich wcale, albo partyjni działacze z centrali proponują by było jak było, bo tak było najlepiej (dla PO i ich twardych wyznawców).

PSL? Dopóki wiejskie (i nie tylko) przyczółki postają zdobyte dopóty ta wybitna partia władzy wszelakiej siedzieć będzie cicho. Jej członkowie potrafią zadowolić się tym, co mają, świetnie dogadują się z mieszkańcami wsi (znaczy, jak zdaje się twierdzić Wacława Olszewski oleckich przedmieść) i z każdym kto tylko w spokoju pozwala im trwać na pozycjach. Tych, co to od lat. I niech tak będzie – to z całą pewnością motto tej chłopskiej partii.

PiS? Cóż, nic dziwnego, że oleckie PO prawie “wymarło” biorąc pod uwagę siłę oleckich struktur partii władzy. Siłę, która swój kuriozalny charakter ujawniła szczególnie w ostatnich miesiącach. Bo przecież PiS niby miało swojego kandydata w wyborach, a jakby go nie miało. Popierało, ale tak półgębkiem. Trochę naprawdę, trochę na niby. W końcu senator Kopiczko poparła kogoś zupełnie innego. A radna sejmiku wojewódzkiego, co to sama miała ochotę, ale jej nie chcieli jeszcze przed I turą głośno zadeklarowała poparcie dla kandydata wspieranego przez…. byłego Prezydenta z PO. Potem było jeszcze weselej. Trzech członków oleckich struktur PiS (na czele ze wspomnianą radną) z partii ostentacyjnie się wypisało. Co, jak mówią złośliwi, prawie o 10% uszczupliło stan posiadania oleckich struktur. Ale trzęsienia ziemi, gradobicia i Anity Gargas na tropie nie było. Galimatias wśród członków i sympatyków partii rządzącej zdaje się jednak nie mieć końca. Oto jakiś czas temu radna sejmiku wojewódzkiego opublikowała obszerny list, w którym tłumaczyła czemu tak, a nie inaczej postąpiła przeinaczając mocno niektóre fakty. Obrazu rozpaczy dopełnia powszechna radość i entuzjazm członków i sympatyków PiS z… wycieczki do Warszawy celem pomachania niczym lud robotniczy miast i wsi odwiedzającemu nasz piękny kraj Prezydentowi USA. Olecczanie ćwiczyli się więc w szczerzeniu uśmiechów, machaniu łapką i wiwatach. Czy tak wyćwiczeni mogą być zdolni do głębszej refleksji?

Czy z taką opozycją można zmienić Olecko? Bez żadnych wątpliwości – NIE.

Opozycja lokalna? Cóż, panowie Czekay, Kosewski i Kłoczko, trzej muszkieterowie ostatnich wyborów przygotowują się do jesiennej kampanii. Oby za kilka miesięcy swoją aktywnością, pomysłami i zaangażowaniem poruszyli olecką społeczność. Oby mieli siłę i oby ich aktywność nie ograniczała się tylko mediów społecznościowych lub zakulisowych walk. Czas pokaże czy ich obecność w oleckim pejzażu miała charakter incydentalny czy trwały i twórczy.

Ach, są jeszcze radni. Niezła opozycyjna siła. Tyle, że na papierze. Nasze Olecko raz jest w opozycji raz w koalicji. Zależy to od tego, czy Olecku grozi najazd uchodźców czy nie. Dobro Wspólne w obecnej kadencji nie ma nawet swojego klubu. Pozbawione naturalnego lidera, jakim był Grzegorz Kłoczko straciło swój impet. W niewielkiej grupie dzieli się na podgrupy, a działalność radnych tego koła idealnie wpisuje się w model donkiszoterii. OKO stara się działać. Ale nawet jak działa, to nadal głównie głosem radnego Juchniewicza, który może sobie jako sukces zapisać zdecydowana postawę wobec nieuprawnionego zbierania podpisów podczas przedterminowych wyborów przez jeden z komitetów wyborczych. Ale podobnie jak to ma miejsce w przypadku członków Dobra Wspólnego działania radnych OKO często przypominają szarże hiszpańskiego bohatera. No i zbyt są nieregularne, zbytnio przypominają ułańskie szarże. OKO jako jedyne podjęło działania “od podstaw”, ale… to się pojawiają, to znikają z oleckiego firmamentu.

Kto więc pozostaje? Mieszkańcy. Wciąż nie jest to bardzo liczna grupa, ale co ważne w ostatnim czasie rośnie w siłę. Wydaje się, że ich świadomość i oczekiwania nie tylko wobec władzy, ale i drugiej strony znacznie wzrosły. Chcą zmian. Przynajmniej niektórzy. Poprą nie tych, co im co nieco obiecają, ale tych którzy będą mieli do zaoferowania konkrety. I prawdę powiedziawszy w mieszkańcach nadzieja. Bo opozycja na razie opala się na plaży, choć słońca tak niewiele.

AM

 

 

 

Komentarze
Więcej w Olecko, opozycja, PiS, PO
Pracowity weekend oleckich strażaków

Komunikta KP PSP w Olecku:   W miniony weekend oleccy strażacy wyjeżdżali do dziewięciu zdarzeń:  gaszenia pożarów, likwidacji skutków zdarzeń...

Zamknij