Jacek Gacek Kołodziejski – Najgorsi wśród najlepszych

Tradycją stało się już, że kapitan LO Granit Olecko, Jacek “Gacek” Kołodziejski po każdym turnieju zamieszcza relację z zawodów. Czas więc na “finałową rozgrywkę” surowego kapitana.

 

Na wstępie swojej, osobistej relacji, muszę przyznać trenerowi rację, we wszystkim co powiedział. Nie robię tego z grzeczności, czy z jakiejś zasady. Po prostu, fakty są faktami i tyle. Nie ma nic do zmieniania, poprawiania, a ubieranie w piękne słówka nie ma sensu. Pewne czynniki zadecydowały o naszym czwartym miejscu i tytule najgorszych wśród najlepszych w województwie. Piszę po opadnięciu emocji, bo gdyby pisać o tym “na świeżo” artykuł byłby o wiele mniej obiektywny, a większość nie nadawałaby się do prezentowania na stronie. Zaczynamy tradycyjnie, od początku. Pobudka wcześniej niż przed tygodniem, wyjazd już o 4 rano, odrobina snu, a w zasadzie trochę czasu z zamkniętymi oczyma. Później przystanek, kawa (tak wiem, niezdrowo), pogadanka w busie i jesteśmy na miejscu. Hala w pełni profesjonalna, wymiarowa, robiąca wrażenie, grają na niej miejscowi szczypiorniści z I ligi. Nasz człowiek, mający dar do szczęśliwego losowania, wybrał nam kolejność, która zgrała się z idealnym planem: pierwszy mecz z Olsztynem – najtrudniejszy i najcięższy, następnie Elbląg – mecz jak każdy inny i Szczytno – coś musimy sobie wyjaśnić. Jak się okazało, ten mój plan zgadzał się tylko co do kolejności spotkań. Byliśmy pierwszą ofiarą na pożarcie ekipie z Olsztyna, z Elblągiem po pięknej walce i braku szczęścia zremisowaliśmy, a mecz ze Szczytnem był nieporozumieniem w naszym wykonaniu. Teraz przybliżę po kolei każde ze spotkań.

Mecz z Olsztynem zaczął się niespodziewanie dobrze. Powiem więcej, wygrywaliśmy 2:1. Najwidoczniej olsztynianie nie rozgrzali się dość dobrze, bo po krótkim okresie gry, kilku kontrach i świetnych akcjach odskoczyli nam i prowadzili spokojnie grę. Z trybun ich granie wyglądało zapewne jeszcze lepiej, ale co się dziwić. Ekipa niezmienna od wielu lat, wielu z nich gra w klubie, z którym zdobyli brązowy medal Mistrzostw Polski Juniorów. Możliwe, że trochę się tłumaczę, ale różnica w wyszkoleniu technicznym i wielu innych cechach była kolosalna. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 21:9. Sztab trenerski w kółko powtarzał, że nie ma czym się przejmować, bo ten mecz był nie do wygrania. Owszem, można to powiedzieć raz, czy dwa, ale nie dziesięć. W naszej drużynie jest kilku takich, którzy czasami nadinterpretują słowa wypowiedziane przez trenerów. Kolejne mecze musieliśmy zagrać na 100% możliwości. Złoto było poza zasięgiem, ale walka o pozostałe stopnie podium trwała.

Mecz z Elblągiem graliśmy po potyczce Olsztyna ze Szczytnem. Tutaj już różnica klas nie była tak duża. Mecz był do wygrania, ale przez większość meczu odpuszczaliśmy obronę, w ataku były błędy i Elbląg cały czas utrzymywał przewagę 3-4 bramek. Dopiero pod koniec obudziliśmy się i zaczęliśmy grać jak ludzie. Jednak gdybyśmy wykorzystali wszystkie sytuacje i grali dobrze w obronie, nie byłoby emocji. Na 30 sekund przed końcem meczu doprowadziliśmy do remisu, przerwa na żądanie dla nas. Gramy ustaloną akcję, udaje się lub nie, cofamy do obrony. Akcja nie poszła ustalonym schematem, ale osiągnęliśmy cel. 21:20 i 5 sekund do końca meczu. Jak wpadła bramka Elbląga na remis? Tego nie wytłumaczę. Rzut z 12 m ma prawo wpaść, ale w meczach oglądanych w TV, gdzie zawodnicy są nieporównywalnie lepsi. I to właśnie ta bramka przesądziła o czwartym miejscu, ale dopiero w KOŃCOWYM rozrachunku, wygrana ze Szczytnem dałaby nam srebro lub brąz (byłoby to zależne od bilansu bramkowego Elbląga). Wygrana ze Szczytnem…

Jak można wygrać mecz, jeśli daje się zrobić przeciwnikowi przewagę 5 bramek? Po 5 minutach meczu prowadzili 6:1. Po raz kolejny trzeba było zabrać się za odrabianie strat, a siły powoli kończyły się każdemu. Ani my, ani Szczytno nie mogliśmy wypracować sobie przewagi bramkowej, aż do końcówki spotkania. Przeciwnicy bezlitośnie wykorzystali kilka naszych błędów i odskoczyli na 3 bramki. Wycięcie dwóch rozgrywających, tych przyszykowanych specjalnie na nas, rozwiązało problem w obronie. Tyle, że bramki same się nie rzucą. Rażąca nieskuteczność, idiotyczne wręcz błędy i brak sił spowodowały, że skończył się czas i nie zdążyliśmy doprowadzić do remisu. Przegraliśmy ze Szczytnem, z drużyną, której musieliśmy coś udowodnić. Przez którą toczyła się sprawa z odwołaniem, zebraniem zarządu i przywróceniem nas do baraży. Cóż, po prostu takie rzeczy się zdarzają. Ta porażka mniej boli, bo jedynymi jej autorami jesteśmy my. Sędziowie gwizdali jak należy, nie było żadnych wątpliwości. Po prostu nie daliśmy rady.

Sukces ma wielu ojców, czego doświadczyliśmy od czasu sukcesu w Dąbrowie, miejmy nadzieję, że oni nas nie osierocą. Jednego jestem pewien, że jeden ojciec zostanie, bo nie opuszczał nas w gorszych sytuacjach. Kto wie, czy ta porażka nie wyjdzie nam na dobre. Zaczęliśmy wygrywać, niektórzy może wygrali już swoje i uznali, że nie trzeba się starać, przychodzić systematycznie na treningi, ćwiczyć sumiennie i być w porządku w stosunku do siebie, ale przede wszystkim w stosunku do trenera i kolegów z drużyny. Może w końcu zagości chęć działania, która moim zdaniem powoli zaczęła ulatywać już po turnieju w listopadzie. Mamy nad czym pracować, roboty jest dużo, ale nie ma się co poddawać. Nie zawsze jest kolorowo. Kolejny rok szkolny już niebawem, a więc i kolejna edycja Mistrzostw Województwa. Przerwa w treningach na pewno nie będzie trwała całe wakacje, a od następnego treningu ogłosimy nowe hasło przewodnie: “Biegać, walczyć i się starać, w Granicie trzeba z…..”

pozdrawiam
Kapitan Granitu LO Olecko

 

 

Komentarz redakcyjny:

Niezależnie od tego, co napisał Jacek, nam się podoba, że drużyna walczyła. W każdych okolicznościach. Raz lepiej raz gorzej. Podoba się nam, że miała swoje dobre i złe chwile. Inaczej niczego by się nie nauczyła. Doskonałość i perfekcja bywa nudna i ogłupiająca. Słabości wydają się ciekawsze i bardziej pouczające. Opowiada o tym większość filmów. Nie byliście najsłabsi, wśród najlepszych. Równie dobrze można powiedzieć, że byliście najlepsi wśród pozostałych. Jesteście po prostu czwartą drużyną w województwie. Przegraliście po twardej, ale uczciwej walce. Pewnie, że cieszylibyśmy się z waszego drugiego, czy trzeciego miejsca. Ale tylko ciut więcej niż teraz. Ważne, by w przyszłości wasze dzisiejsze rozczarowanie nie było pretekstem do nieustannego rozpamiętywania, wypominania i narzekania, ale by dało wam potężnego kopa motywacyjnego.

 

Nie zmienia to faktu, że jesteście czwartą drużyną w województwie. Przeciwnicy raczej nie mogą was lekceważyć. Wam nie wypada lekceważyć przeciwników.

Komentarze
Więcej w Granit Olecko, Jacek Kołodziejski, LO Olecko, Olecko. Piłka Ręczna
Gacki zwycięskie choć przegrane

5 sekund i jedna bramka. Tyle dzieliło zawodników LO Granit Olecko zwanych przez nas „Gackami" od drugiego miejsca w Turnieju...

Zamknij