Ulga dla złodziei? 401 zł przestępstwo, 400 zł wykroczenie. Zmiany w Kodeksie

Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu (27 – 30 sierpnia 2013 r.) posłowie debatowali nad projektem ustawy o zmianie ustawy Kodeksu postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Nadzwyczajną, wraz z przyjętymi poprawkami. Po burzliwych debatach ostatecznie przyjęto projekt w wersji przedstawionej przez koalicję rządową. Za głosowało 265 posłów (głównie koalicji, Ruchu Palikota i niezrzeszeni), przeciw 153, a 26 wstrzymało się od głosu. W świetle nowej ustawy kradzież powyżej 400 zł będzie przestępstwem (dotychczas była to kwota 250 zł.) poniżej tej kwoty; wykroczeniem.

 

Co to oznacza w praktyce?

 

Za kradzież czyli przestępstwo groziło do tej pory do 10 lat więzienia. Wykroczenie oznacza grzywnę, areszt lub ograniczenie wolności (ograniczenie to nie to samo co więzienie – ograniczenie wolności może oznaczać zakaz zmiany miejsca pobytu bez zgody sądu lub obowiązek pracy wskazanej przez sąd). Ponadto osoba, która popełni wykroczenie nie trafia do kryminalnej kartoteki i formalnie pozostaje osobą “niekaraną”. Niestety wykroczenia nie będą “sumowane”. Oznacza to, że jedna osoba może zostać kilka razy przyłapana na kradzieży i o ile nie będzie ona przekraczać 400 zł. złodziej za każdym razem karany będzie podobnie.

 

Pierwotnie projekt, który rozpatrywali posłowie zakładał, że limit będzie wynosił nie 400 zł., a 1000 zł. Po protestach przedstawicieli handlowców wypracowano kompromis, który w ostatnim dniu sierpnia został przyjęty przez Posłów.

 

W trakcie debaty Michał Królikowski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości konieczność zmian uzasadniał w sposób następujący:

Dzisiaj przepołowienie kradzieży następuje na poziomie 250 zł, podobnie jak w 1997 r. Do 250 zł jest to wykroczenie karane w prostym i zobiektywizowanym trybie Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, znacznie prościej niż w przypadku Kodeksu postępowania karnego. Gdzieś pomiędzy 250 zł a 800 zł sądy umarzają postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu, co powoduje, że dzisiaj lepiej ukraść więcej niż 250 zł, dlatego że reakcja prawnokarna prawie nie istnieje. Stąd próba przesunięcia tej granicy do góry po to, żeby te czyny spotykały się z reakcją prawnokarną i doprowadzały do odpowiedzialności. Taka jest inicjatywa rządu i w trakcie prac w komisji wypracowano mechanizm kompromisowy i zobiektywizowany, polegający na przeliczeniu stałym, ze względu na zmianę wysokości wynagrodzeń, tej kwoty przepołowienia. (1)

Nieco inne argumenty przedstawiał Minister Sprawiedliwości Marek Biernacki

 

Polska jest państwem, czy to się komuś podoba, czy nie, o najmniejszej, jednej z najmniejszych liczb przestępstw w Europie na 100 tys. mieszkańców. Czy to się komuś podoba, czy nie, ale tak jest. Jesteśmy liderami, jeżeli chodzi o ilości przestępstw. Natomiast – to jest dziwne, to jest też bardzo ciekawe – jesteśmy również liderami w drugiej dziedzinie, w tzw. wskaźniku prizonizacji, jeżeli chodzi o osadzonych w więzieniach. W Polsce na 100 tys. mieszkańców – wskaźnik dotyczy 100 tys. mieszkańców – ta liczba jest zdecydowanie najwyższa. Jesteśmy chyba drugim państwem w Europie albo pierwszym państwem w Europie. To w Polsce, proszę państwa, przy tym najwyższym wskaźniku prizonizacji, najwyższym wskaźniku osadzonych w Europie, mamy 85 tys. osadzonych. Mamy 7 tys. objętych systemem dozoru elektronicznego i jeszcze 71 tys. oczekujących, żeby tę karę wykonać. (2)

 

O co więc chodzi? Ano o to, że dotychczas sprawy kradzieży powyżej 250 zł. traktowano jako przestępstwa. To oznaczało konieczność uruchomienia całej ociężałej machiny policyjnej i prawno – sądowej. Sprawy trwały długo (często ponad rok), ciągnęły się, a sądy i tak zazwyczaj szczególnie w przypadkach podanych przez Podsekretarza Stanu (250 zł. – 800 zł) umarzały je ze względu na znikomą szkodliwość lub wymierzały karę “w zawiasach”. A koszty tych spraw były niebagatelne. Z kolei Minister Sprawiedliwości roztropnie zauważył, że zbyt łatwo wsadzamy ludzi do więzienia. Zmiana ustawy odpowiada więc przyświecającej większości karnistów idei, że nie tyle wysokość kary jest istotna, co jej nieuchronność. Wedle pomysłodawców zmian, łatwiej i szybciej będzie karać złodziei za wykroczenia (sprawy trwają tylko 3 miesiące) niż za przestępstwa. Idea słuszna, problem w tym czy aby tylko nie na papierze.

 

Rodzi się bowiem pytanie do Ministra Sprawiedliwości: skoro nasze więzienia są przepełnione i skoro nie powinno się skazywać drobnych złodziei na “odsiadkę” – lepiej wyznaczyć im słoną grzywnę i nakazać pół roku robót publicznych – to dlaczego tak samo łagodnie nie potraktować okazjonalnych posiadaczy marihuany? Wszak to oni oraz pijani rowerzyści podnoszą niechlubne statystki “prizonizacji”. Jak roztropnie i dowcipnie zauważył jeden z internatów komentujących przegłosowane zmiany każdy posiadacz niewielkiej ilości marihuany zatrzymany przez policję powinien wyznać, że wszedł w jej posiadanie w drodze kradzieży.

 

Trzeba także przyznać, że słowa Podsekretarza Stanu o licznych umorzeniach przez sąd spraw o kradzieże z powodu niskiej szkodliwości brzmią jak kiepski dowcip. Sądy nie potrafią wyznaczyć adekwatnej kary złodziejom więc zmieńmy prawo, by sądom było łatwiej? I taniej. Pytanie czy poszkodowani, którym złodziej ukradł pieniądze lub mienie o wartości wspomnianej przez Michała Królikowskiego czuli taką samą pobłażliwość jak sąd i uznali, że szkodliwość czynu była na tyle niska, że nie warto o to kruszyć kopii? I znów jak bumerang wraca pytanie, a co ze szkodliwością posiadacza 3 gramów “trawy”, albo z pijanym chłopem, który na rowerze przemierzał szutrowe szlaki swojej wioski?

 

Czy w związku z tym zmiany zostały uchwalone bo sądy nie radziły sobie z karaniem złodziei? A cała zabawa była za droga dla biednego polskiego państwa? Tak wynika ze słów przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości. Wszak wykroczenie to “uproszczona procedura” i mniejsze koszy.

 

Wykroczenie oznacza mniej pracy dla policji i prokuratorów. Przestępstwo wymaga licznych i kosztownych działań śledczych oraz papierkowej roboty. Nic dziwnego, że pomysł podniesienia limitu bardzo popierała policja i prokuratura. To podobno z inicjatywy stróżów prawa i prokuratorów pojawił się pierwotny projekt limitu na poziomie 1000 zł. Dzięki temu policjanci mieli (podobno) wyjść zza biurek i ruszyć w miasto celem patrolowania zagrożonych rejonów.

 

Z pewnością na przegłosowanych zmianach państwo zaoszczędzi? Czy jednak będzie bezpieczniej? Praktyka oszczędnego państwa stosowana w służbie zdrowia (słynne limity) pokazuje, że sceptycyzm opozycji w tym wypadku nie jest tylko teatralnym darciem szat.

 

Jakiś czas temu po jednej z weekendowych nocy w Olecku okazało się, że w samochodzie moim i sąsiada wybito szybę. Wandale niczego nie ukradli choć szukali wytrwale czegoś, co mogliby zabrać. Sprawę zgłosiłem na policję. Dość szybko pojawił się młody, sympatyczny stróż prawa. Obejrzał samochód, spisał co trzeba. Sprawców łatwo dałoby się złapać, gdyż pozostawili po sobie tyle śladów, że wystarczyłoby dowodów dla co najmniej 3 sądów. Zapytałem policjanta, czy zostaną zebrane ślady, odciski palców. Uśmiechnął się do mnie i machnął ręką. Wartość wyrządzonych szkód nie przekroczyła 250 zł. (przynajmniej formalnie), a to oznaczało, jak usłyszałem, że w takich przypadkach nie używa się specjalistycznego sprzętu, bo… za drogo. Sprawę dość szybko umorzono. Powód: nie wykrycie sprawców. Trudno jednak ich wykryć skoro się ich nie szuka. Działania policji niewiele różniły się od działań, które mógłbym poczynić na własną rękę. Nie sposób mieć jednak pretensję do policji. Sprawa błaha, szkoda mała, po co zawracać sobie głowę. Niektórzy, a jest ich wielu, nie zgłaszają nawet podobnych zdarzeń na policję. Więcej czas zajmuje spisanie protokołu niż jest to warte. Efekt, prawie zawsze jest ten sam.

 

Panie Ministrze bynajmniej nie chciałem aby sprawcy tego aktu wandalizmu trafili do więzienia. Chciałem, żeby zapłacili grzywnę, zadośćuczynili szkodę i odpracowali swój bezmyślny czyn. Podobnie jak Pan i wielu karnistów uważam, że nie wysokość kary jest decydująca, ale nieuchronność. Problem w tym, że limity, które państwo zaproponowaliście powodują, że nieuchronność może stać się fikcją. Komu będzie się chciało ścigać przestępców, którzy włamią się do garaży, piwnic, altanek, choćby nawet zostawili tam swoją fotografię z autografem (przy wykroczeniu nie ma konieczności oględzin w miejscu zdarzenia)? Kto zdecyduje się uruchomić kosztowną machinę dochodzeniową?

Obawiam się, że jak zawsze wcale nie chodziło ani o poprawienie skuteczności, ani o nieuchronność kary, ale o pieniądze. A to kiepsko wróży na przyszłość. Nie urzędnikom Ministerstwa Sprawiedliwości, prokuratorom, sędziom i policjantom, ale nam, zwykłym obywatelom. Obym się jednak mylił. Szczerze tego sobie życzę.

 

Jak głosowali posłowie z naszego okręgu wyborczego:

 

Za:

Bublewicz Beata (PO)

Cichoń Janusz (PO)

Orzechowski Andrzej (PO)

Papke Paweł (PO)

Staroń Lidia (PO)

Włodkowski Zbigniew (PSL)

Makowski Tomasz (RP)

 

Przeciw:
Arent Iwona (PiS)

Szmit Jerzy (PiS)

 

Wstrzymali się od głosu:

Iwiński Tadeusz (SLD)

 

Cytaty (1) i (2) pochodzą ze stenogramu 47 posiedzenia Sejmu z dnia 30 sierpnia 2013 r.

Komentarze
Więcej w 400 zł, Kodeks Karny, kwota, przestępstwo, Sejm
Wiejska 468. Marcowe interpelacje i poselskie wystąpienia

Najwyższa już pora, żeby ponownie zaglądnąć na Wiejską i dowiedzieć się czym zajmowali się nasi sejmowi reprezentanci przez ostatnie dwa...

Zamknij