Krótkie historie. Oswajanie

Oswajanie

 

W 1945 roku nie czuliśmy się na Mazurach jak u siebie. Próbowaliśmy natomiast tak się poczuć. Ciężkie czasy, świeża jeszcze, traumatyczna historia oraz niepewność co do trwałości powołanego bytu “Ziem Odzyskanych” nie sprzyjały dobrym relacjom polsko-niemieckim. Dawni mieszkańcy Prus Wschodnich w tamtym czasie wyraźnie poczuli na sobie ciężar odpowiedzialności. Nowi mieszkańcy Mazur, którzy przybyli z różnych stron leczyli wojenne rany. Bywało różnie.

 

9 lutego 1946 roku zatrudnieni w Olecku pracownicy państwowi i samorządowi podjęli rezolucję, w której “wyrażali oburzenie i zaniepokojenie zachowaniem pozostających w mieście Niemców. […] Domagano się ponownego wprowadzenia oznakowania ludności niemieckiej i ściślejszego przestrzegania zgrupowania jej, pod dozorem milicji, w obozie lub przynajmniej w jednej dzielnicy, w celu uniemożliwienia kontaktów z Polakami. Podobnie źle prezentowały się kontakty z powszechnie myloną z Niemcami ludnością mazurską.” (“Dzieje Olecka”). Nie był to łatwy okres. Wspomniane w rezolucji wrogie nastawienie niemieckiej ludności do polskiej państwowości wynikało z wielu czynników i zapewne też było faktem. Wieloletnie pranie mózgu przez narodowy socjalizm doprowadziło do rozczarowania, które było trudne do zaakceptowania, niemniej w mieście pozostali w przeważającej większości starcy, kobiety i dzieci, na których skupiła się antyniemiecka postawa. Na Mazurach ówczesnym największym zagrożeniem byli przede wszystkim szabrownicy. Bez względu na postępujący proces osadnictwa przyświecała im idea “wszystko, co niemieckie, to bezpańskie, czyli moje” (A. Sakson “Od Kłajpedy do Olsztyna”). Pomimo tego szabrownictwa trwało osadnictwo zorganizowane, jak i pionierskie, które przyświecało osobom uważającym zasiedlanie byłych Prus Wschodnich za obowiązek obywatelski oraz osadnictwo ludności wysiedlonej z Kresów Wschodnich dotkniętej przymusową migracją. Byli to często bardzo różniący się od siebie ludzie, tak więc procesy stabilizacji i integracji wpisane były w ówczesną krajową politykę i dotyczyły m.in.: działań na płaszczyźnie identyfikacyjno-obywatelskiej, osobowościowej “polegającej na eliminowaniu wzajemnych uprzedzeń i stereotypów międzygrupowych oraz na braku poczucia drugorzędności w społeczeństwie.” (A. Sakson “Od Kłajpedy do Olsztyna”).

 

W dalszych latach Mazury podlegały takim samym przemianom jak i reszta kraju. Przemiany ustrojowe odczuwalne były także i tutaj, we wspólnych opozycyjnych działaniach, lub indywidualnych dramatach. Następnie przyszły kolejne, nowe czasy, zaczęliśmy otwarcie pielęgnować naszą małą ojczyznę. I kiedy już oswoiliśmy na Mazurach krajobraz kulturowy i nie chcemy wyburzać kościołów, zamków, domów, ani wyrywać drzew z korzeniami tylko dlatego, że drzemią w nas uczucia rewanżyzmu i sprzeciwu dla obcości, i kiedy wszystko nam w oczach pięknieje wokół to zaczęliśmy być dumni z tej spuścizny, którą staramy się pielęgnować i bronić, nie tyle w poczuciu krzewienia narodowych postaw, które zostały nam narzucone po 1945 roku, ale z potrzeby własnej. Wreszcie naprawdę poczuliśmy się jak u siebie, wreszcie też możemy podjąć dialog. Możemy również przypomnieć sobie, że, pomimo, iż jesteśmy wszyscy Polakami to drzemią w nas różne historie, różnorodne korzenie. Będąc zintegrowaną częścią społeczności oleckiej zdajemy sobie sprawę ze swoich odmienności. Że bez integracji być może nie bylibyśmy takimi, jakimi jesteśmy dziś, jak i o tym, że mądrość nasza wynika też z tego, iż ulicami miasta chodzą dziś ludzie o polskich, niemieckich, mazurskich, tatarskich, żydowskich, ukraińskich, białoruskich, romskich, rosyjskich, wileńskich, greckich, włoskich, japońskich, arabskich, itp.. korzeniach, którym nie raz już nawet i same tylko granice przestawiały przynależność. Interesujemy się historią, chcemy ją uporządkować i wyciągać z niej wnioski. Wyjeżdżamy w świat, także chcąc zwiększać swoje szanse uczymy się języków obcych, zaprzyjaźniamy się, uczymy się od innych. I jakoś potrafimy się porozumiewać, dbamy o to, co w nas najlepsze, pomimo często ciężkich czasów. Oswajanie kulturowe zdaje się jest czymś, co trwa i trwać będzie w historii ludzkości (i w dziejach Olecka) nieprzerwanie.

 

E.K.


Komentarze
Więcej w Historia, Krótkie historie, kultura, Mazury
Przystanek Olecko?

Przystanek Olecko? Olecko jeszcze do niedawna należało do miast na Mazurach, które kojarzyło się z czymś przyjaznym i otwartym. Stali...

Zamknij