Krótkie historie. Wspomnienia lekarzy weterynarii

Wspomnienia lekarzy weterynarii

 

Wiele osób chce po sobie zostawić ślad, do takich należą również lekarze weterynarii z powiatów Olecko-Gołdap-Ełk, dzięki temu możemy się zapoznać z nieznaną dla ogółu historią. Po 1945 roku przyszło im pracować w trudnych i złożonych warunkach, tworzyć tradycję swego zawodu, odnajdywać się na “odzyskanych” terenach. Jak sami o sobie mówią, rzadko stawali się oficjelami i beneficjentami rozmaitych profitów, natomiast trudno było bez nich żyć.

 

Pierwsze ich wspomnienia dotyczą zimnych mieszkań, sławojek,  braku wody i jedynie dostępnych środków komunikacji w postaci roweru i furmanki, pierwszej służbowej Warszawy, lojalności i pracowitości, jak i tego, że wielu z nich często się zastanawiało gdzie to są te Mazury, bo jawiły się one jako koniec świata, gdzie kończył swój bieg każdy pociąg, a dalej już były tylko lasy i granica ze Związkiem Radzieckim. Czasy były jakie były, wspomnienia weterynarzy przeplatają się rozmaitymi obrazami: zimy o temperaturach minus 30? Celsjusza, brak doświadczenia po studiach i 10 kurzych jaj od gospodyni za stracony ząb od kopnięcia krowy, przypadkowe spotkanie u mazurskiego rolnika z dowódcą łodzi podwodnej z Rostocka, koń alkoholik, czy też maniakalne podejrzenia rządzących o sabotaż w pegeerach. To wspomnienia o epidemiach gruźlicy i brucelozy i innych chorób zakaźnych, o goniących weterynarzy knurach i maciorach, o zimowym wychowie świń w szałasach z wybiegami i o tym, że często potrzeba była matką wynalazku, i że wywiad środowiskowy oraz dedukcja to zawsze podstawa sukcesu. Były też i te wspomnienia nie pozbawione ironii: sytuacje pacjentów po spotkaniach z lisem, który nie popuszczał ludzkim pośladkom, opis relacji międzyludzkich na wsiach w latach 60-tych, które miały też wiele w sobie zachowań wynikających z braku jakiejkolwiek edukacji i doświadczenia, to także relacje kobiet pracujących w zawodzie weterynarza, ich praca z uprzedzeniami i niektórymi “”wielbicielami” bab”.

 

Lata siedemdziesiąte dla niektórych przyniosły zmiany, trudne politycznie czasem niszczyły wieloletnie przyjaźnie, ale przynajmniej kłopoty finansowe wciąż łatwo było zwyciężać młodością. Za trafne decyzje dostawało się trabanta. Niektórzy później wyjechali do innych miast, niektórzy chociażby na chwilę do Mongolii, a jeszcze inni do Arizony. Są też tacy, którzy nostalgicznie zastanawiają się jaka dziś atmosfera panuje wśród kolegów weterynarzy. Wszyscy cenią sobie Mazury i spotkanych przy okazji wykonywanej pracy ludzi.

 

E.K.

Komentarze
Więcej w Ełk, Gołdap. weterynarze, Historia, kultura, Olecko, Wspomnienia
Dzień Zabawy z Nikolodeon na Stadionie Miejskim w Olecku

Krótko, ale mamy nadzieję treściwie. Komunikat MOSiR:   MOSiR Olecko zaprasza na Dzień Zabawy z Nikolodeon. Masa atrakcji dla dzieci,...

Zamknij