“Miasto ma być przyjazne mieszkańcom”. Świąteczna rozmowa z Mariuszem Miłunem, zastępcą Burmistrza Olecka

(iOlecko) Zacznijmy od sprawy, która chyba najbardziej Pana „zbulwersowała” w tekście wiceBurmistrz czyli od Porozumienia Obywatelskiego “Szansa”. Proszę powiedzieć, jak to wyglądało z Pańskiej perspektywy?

(Mariusz Miłun) Oooo nie. Jeśli tak to Pan odebrał, to może się się niewłaściwie wyraziłem… Ja wbrew pozorom bardzo miło wspominam pracę w tym komitecie. Dla mnie było to ważne doświadczenie, bo po raz pierwszy miałem okazję współtworzyć komitet obywatelski, a nie partyjny. To było ciekawe i wiele uczące doświadczenie

W takim razie proszę powiedzieć po pierwsze dlaczego zdecydował się Pan startować z Szansy no i jak przebiegała praca u podstaw

Dobrze, ale proszę obiecać mi, że nie będziemy rozmawiali tylko o tym co było ale również o tym, a w zasadzie przede wszystkim o tym co przed nami…

Owszem w drugiej części. Mam na ten temat sporo pytań dotyczących przyszłości.
… ponieważ pamięć ludzka jest ulotna mogę pewne fakty pamiętać gorzej lub lepiej niż ktoś inny a nie chciałbym żeby to co powiem czy to co napisze różniło nas i powodowało, że będziemy inaczej, trudniej patrzyli w przyszłość.

Ej, to nie było tak dawno

Wracając do Porozumienia Obywatelskiego „Szansa” tak jak już mówiłem tworzenie tego komitetu to bardzo ważne doświadczenie bo zrozumiałem między innymi to, że w takim niedużym mieście jak Olecko ludzie nie zwracają uwagi na szyldy partyjne w trakcie wyborów samorządowych, a wręcz są do tego uprzedzeni dlatego początkowe nasze plany musieliśmy zweryfikować i znaleźć taką nazwę aby komitet z jednej strony nie był partyjny ale z drugiej kojarzył się w pewien sposób z ugrupowaniem politycznym, które wówczas tworzyłem i reprezentowałem.

Czyli chcieliście startować w wyborach samorządowych, ale niekoniecznie pod szyldem PO. Tyle tylko, że PO się na to nie zgodziło?

Nie do końca. Ja chciałem i ludzie którzy byli w tym czasie w naszych strukturach też. Chcieliśmy startować jako PO ale po pierwszych spotkaniach zrozumieliśmy, że ludzie nie chcą się identyfikować z konkretną partią polityczną i wręcz uzależniają start z naszego komitetu od tego czy będzie to komitet partyjny czy nie. Wybraliśmy to drugie, czyli wystartowaliśmy jako komitet obywatelski.

Ale PO nie było zachwycone?

PO wtedy nie bardzo się w ogóle interesowało tym, co działo się w takich kołach jak nasze i tutaj też przeszedłem dobrą szkołę życia jeśli chodzi o polityczne szlaki. Zrozumiałem to, że tak naprawdę struktury “na dole” nie liczą się dla tych “na górze”. To oczywiście na pewno też kwestia lidera. Właściwego lidera. W przeszłości współpracowałem z panem Markiem Żylińskim, posłem PO, który był bardzo dobrym “szefem” partyjnym. Odwiedzał Olecko, spotykaliśmy się. Po zmianie władz i wyborze frakcji lidzbarskiej nie było już tak dobrze.

On odszedł od tej wielkiej polityki do pracy na rzecz samorządu?

Chyba tak. Nie wiem jak się potem potoczyły jego losy. Wiem że jego brat do tej pory jest burmistrzem w Iławie?

On natomiast odszedł z PO i jest burmistrzem Zalewa. A mówiąc „lidera”, ma Pan na myśli lidera na górze czy na dole?

Mam na myśli lidera na górze, który spotyka się i interesuje tym, co na dole. Czyli myślę o Marku Żylińskim. Po nim był pan Protas.

Marszałek słynny…

Nie wiem czy słynny.

Słynny, słynny. Marszałek od lotniska. Non omnis moriar. Jedni piszą wiersze, inni budują lotniska.

Ale uważam że to właśnie wtedy PO najbardziej straciła w regionie. Niestety. Dodam może jeszcze tyle, że zemściło się to na nich. Bo to, że PIS przejęło władzę w kraju to tylko i wyłącznie zasługa ludzi z PO. Znam to od kuchni

Nie znam tego od kuchni, ale w pełni się z Panem zgadzam. Zamykając sprawę przeszłości wyjaśnijmy jeszcze jedną kwestię. Mówi się, że w oleckim PO nastąpiło w pewnym momencie “wrogie przejęcie” przez ludzi z Ratusza, a konkretnie stał za tym Pan wiceburmistrz. Takie informacje przekazali mi także pańscy ówcześni koledzy z PO. Prawda to li czy nie (jeśli Pan nie chce odp. na pytanie proszę mówić Pomidor).

 Nawet jeśli tak było, to co to dzisiaj zmieni. Staram się nie trzymać urazy w sobie długo. Chcę rozmawiać ale uczciwie. Jeśli taka uczciwość w relacjach będzie, to mimo pewnych wydarzeń z przeszłości, mogę współpracować z każdym.

Ok. To szybko przeskoczymy o kilka lat do przodu. Jesteśmy w 2017 roku. Powiedzmy lipiec. Kiedy dostał Pan propozycję od Pana Wacława Olszewskiego by zostać jego zastępcą?

2-3 tygodnie przed objęciem funkcji, co nastąpiło przypominam 11 września. Łatwa data do zapamiętania. W zasadzie już wcześniej mogłem rozpocząć współpracę, ale miałem zobowiązania, które musiałem zakończyć w Delphia Yachts i zrobiłem to dokładnie w czwartek przed weekendem po którym rozpocząłem pracę w Urzędzie Miejskim.

I jakich argumentów użył Pan Olszewski by Pana przekonać? Był Pan zaskoczony? Przeczuwał to Pan? Długo się zastanawiał?

Były to bardzo ciężkie negocjacje ?Żartuję oczywiście

Finansowe? (też sobie żartuję)

Jak już kiedyś mówiłem ważne było dla mnie to, jak zareagują moi poprzedni szefowie panowie Piotr i Wojciech Kot. Bo wcale nie musieli wyrazić zgody. No i moja małżonka.

To oczywiste. Małżonki są w takich sytuacjach niezwykle ważne

Która, tak na marginesie coraz częściej ma dzisiaj do mnie pretensje o to, że dużo więcej nie ma mnie w domu niż w poprzedniej firmie. Jeśli zaś chodzi o finanse, to wie Pan dobrze, że jakiejś znacznej różnicy nie ma. Chociaż mam świadomość, że dla niektórych ta różnica to bardzo dużo pieniędzy. Mówimy tylko o tym co było i co jest w moim przypadku

To po co to Panu było? Miał Pan dobrze płatną pracę w dużej firmie i święty spokój, a teraz wszyscy włażą Panu z butami w życie?

Może po to, że tak naprawdę przez 8 lat jako radny miałem bardzo mały wpływ na to jak wyglądało nasze miasto. Dzisiaj te możliwości są o niebo większe i trochę mnie martwi tak naprawdę fakt, że co byś nie zrobił to są ludzie, którzy i tak będą niezadowoleni, ale nie przejmuję sie tym bardzo. Cieszę się natomiast, kiedy spotykam znajomych, którzy mówią mi, że fajnie że “jestem w tym urzędzie”. I mówią to również ludzie, którzy niekoniecznie byli po jednej stronie sceny politycznej ze mną. Cieszy mnie fakt, że ludzie widzą zmiany. Może na razie małe, bo czasu minęło niewiele, ale jak na ten czas to uważam, że podjęliśmy się wielu tematów, które wymagają korekty. Może nawet zbyt wielu.

No dobrze i tu mamy pierwszy zonk. Nie widzi tu Pan sprzeczności? Jakim organem władzy jest burmistrz?

No jasne, że wykonawczym.

A kto nad nim sprawuje kontrolę? Kto jest organem kontrolnym?

Czuję się trochę jak uczeń, ale odpowiem zgodnie z moją wiedzą: Rada Miejska

Dobrze. Kompetencje Rady i radnych są de facto ogromne? Przynajmniej w teorii. Będąc radnym nie pamiętał Pan o tym?

Ma Pan rację, ale rada musi współpracować z burmistrzem wyobraża pan sobie sytuację, w której burmistrz reprezentuje jeden obóz polityczny, a rada miejska drugi?

Owszem. Tak jest np. w Białymstoku

Nie śledzę wydarzeń w Białymstoku

Prezydent z jest PO, a Radą rządzi faktycznie PiS. To pierwszy lepszy przykład z brzegu. Ale tak jest też w Krk. i w wielu innych miastach. Da się z tym żyć. Wróćmy do naszej rozmowy. To może coś nie tak było z naszym miastem, skoro Pan jako radny czuł, że nie ma wpływu na nic. Może powinien Pan jako radny walczyć o to, by Rada miała swoje ustawowe kompetencje.

Rada tylko wtedy może coś zdziałać, kiedy ma większość. Bez większości można sobie tylko marzyć. Myślę, że dzisiaj jest znacznie łatwiej zbudować jedność w radzie, niż to było jeszcze kilka lat temu. Uważam, że mam przyzwoite relacje z tzw. radnymi opozycyjnymi. Zarówno, ze Zbyszkiem Aksienionkiem, Wiolą Żukowska. Dogaduję się też z Maciek Juchniewiczem. Zdarza się, że Maciek mi pomaga w pewnych sprawach. Inaczej, nie mnie, a miastu poprzez mnie. Tak jak powiedziałem wcześniej jeśli ktoś chce uczciwie współpracować moje drzwi są otwarte dla każdego.

Ale większość da się zbudować. Radni to nie potwory, nie burmistrzożercy. Trzeba tylko z ludźmi rozmawiać. Tylko nie można liczyć na to, że radni ograniczą swoją rolę do bezmyślnego podnoszenia rąk. To wszystko. Taki drobny, ale istotny szczegół. A co znaczy uczciwie współpracować? Akceptować, że wy wypracujecie większość rozwiązań z urzędnikami, za zamkniętymi drzwiami? A Rada ma ograniczyć swoje kompetencje do popierania waszych koncepcji?

No widać, że jeszcze mało się znamy. Nie wiem czy pan wie, ale pomysł z utworzeniem Komitetu obchodów 100-lecia niepodległości Polski, to głównie moja inicjatywa. Niech pan popatrzy na skład Komitetu. Chcieliśmy, aby nie było zbyt wiele osób, bo to ogranicza możliwość sprawnej pracy, ale też nie zawęziliśmy tego do pewnej grupy, ale zaprosiliśmy do współpracy ludzi reprezentujących różne poglądy

Zawęziliście i to jak

A kogo proszę powiedzieć panu zabrakło?

Kogo? Z trudem odnajduję tam kogokolwiek kto nie jest urzędnikiem sponsorem i księdzem. Ale zacznijmy od początku. Obchody 100 -lecia Niepodległości powinny łączyć. Mają być świętem wszystkich Polaków. 

Zgadzam się.

Tymczasem skład Komitetu z drobnymi wyjątkami można by uznać za komitet poparcia Wacława Olszewskiego w przyszłorocznych wyborach. Gdy to zobaczyłem to zgrzytnąłem zębami. Po co dwóch księży? Jeden nie wystarczy, żeby ustalić porządek modlitw? Z jakiego klucza znalazła się w Komitecie Pani Krajewska, Pan Andrzej Wojczulewicz?

Otóż to. To nie jest „dwóch księży”. To jest dwóch dziekanów, którzy reprezentują dwa dekanaty.

Ale co to ma do rzeczy?

Ano to, że wiąże się to między innymi z jednym z pomysłów na upamiętnienie tej rocznicy.

A gdzie są inne środowiska. Gdzie ludzie młodzi, gdzie twórcy, przedstawiciele NGO-sów, opozycja? Zaraz, czyli zanim ukonstytuował się Komitet, to już mieliście pomysły na obchody? Zanim zaczęliście z ludźmi rozmawiać? I to jest właśnie problem tego miasta.

My mieliśmy już wiele pomysłów, które zresztą burmistrz przedstawił na spotkaniu w piątek, 15 grudnia, podczas pierwszego spotkania Komitetu.

To ludzie powinni Wam przynieść pomysły.

Pomysł związany z parafiami wyszedł właśnie od mieszkańca OLECKA, naszego miasta nie ode mnie i nie od Burmistrza Olszewskiego. Spłyca pan bardzo pewne sprawy nie znając szczegółów. A na pierwszy spotkaniu Komitetu zaproponowaliśmy to, co my chcielibyśmy zrobić w przyszłym roku i poprosiliśmy członków Komitetu o przedstawienie swoich pomysłów.

Jak mam znać szczegóły skoro one powstają za zamkniętymi drzwiami?

Jakimi zamkniętymi drzwiami? Panie Arturze, błagam pana.

Ale gdzie była informacja, że WSZYSCY zaczynamy pracować na obchodami?

Czy miał pan wcześniej możliwość tak swobodnej konwersacji z poprzednim vice?

Nie wiem. Ja nie bardzo chciałem. Przyznaję bez bicia. Teraz może nawet bym chciał. Ale tylko raz.

Ech, zaraz pomyślę, że nie do końca dokładnie śledzi pan to, co dzieje się w mieście. Na poprzedniej sesji burmistrz Olszewski mówił o obchodach. Mówił także o spotkaniu Komitetu i poinformował, że zaprasza WSZYSTKICH mieszkańców, którzy mają pomysły jak upamiętnić tę rocznicę do zaangażowania się w prace.

I rozumiem, że WSZYSCY mieszkańcy z zapartym tchem śledzą transmisję z obrad (które w Olecku wciąż nie są online) i WSZYSCY od oseska do oleckich matuzalemów o tym wiedzieli? Pewnie pisał o tym „Głos Olecka”. Ale ja nie pamiętam komunikatu prasowego w tej sprawie rozesłanego do wszystkich redakcji? I prośby by nagłośnić sprawę, bo ważna, bo szansa na wspólne działanie etc.

No panie Arturze….

Czy może coś mi umknęło?

Mariusz Miłun pokazuje screena z komunikatem opublikowanym na stronie Urzędu 6 grudnia i po pierwszym spotkaniu Komitetu.
Widziałem to. Ale to zostało opublikowane po tym jak został powołany Komitet i po jego pierwszym spotkaniu

Bo to było pierwsze spotkanie. Natomiast będzie drugie, na które pana osobiście zaproszę

Załóżmy, że jestem burmistrzem. Przed nami piękna rocznica – 100-lecie Niepodległości. To wyjątkowa okazja do wspólnego, radosnego świętowania. To świetny pretekst by zaktywizować miasto i mieszkańców. By posłuchać jak chcieliby świętować. Dlatego zapraszam do rozmów różne środowiska. Mówię: mam budżet, ludzi, zaplecze. Wy dajcie pomysły. Nie będzie żadnej Rady. Ewentualnie kilkuosobowa. Od pieniędzy. Bez urzędników, bo to ludzie mają wymyślić jak chcą świętować. A nie jakiś Komitet, w którym jest dwóch księży, bo zanim ogłosiliście powstanie Komitetu to już ktoś przyniósł pomysł wymagający zaangażowania aż dwóch księży.

No wie Pan…

Oddałbym to święto ludziom. Nie urzędnikom. Nie przedsiębiorcom.

Zawsze to można pokazać tak jak się chce pokazać. Można też powiedzieć, że nie było informacji o tym, a jak widać była.

Wyglądało tak. Postanowiliście zorganizować obchody i powołać Komitet. Z urzędnikami, którzy i tak będą w tym uczestniczyć. Ba mieliście już jakieś pomysły, rozmawialiście o tym, ZANIM zaprosiliście ludzi. Prawdopodobnie już wiecie, co będziecie chcieli robić. A ludzie teraz mogą ewentualnie dorzucić jakieś pomysł. A szacowna Rada oceni z wysokości majestatu czy jest ok. Tak się zbliża do ludzi? TAK NIE BUDUJE SIĘ SPOŁECZEŃSTWA OBYWATELSKIEGO. Naprawdę. Więcej zaufania do ludzi. Powtórzę pytanie z jakiego klucza w Komitecie znalazła się Pani Krajewska i szef Fundacji Ziemi Oleckiej. A zabrakło przedstawicieli innych stowarzyszeń i fundacji. Nie ma też twórców, aktywistów.

Uważam, że szuka Pan na siłę dziury w całym

Nie. Pytam o konkrety.

Taka jest właśnie nasza mentalność, że jak nic się nie robi – to mówią że źle, bo nic się nie robi. Jak coś się robi – to mówi się że niby robią, ale tak naprawdę robią to źle. Nie tak ja my byśmy to widzieli. No nie – tutaj różnimy się bardzo. Jeśli ktoś nie dostrzega różnicy, nie zauważa starań dotyczących tego by włączyć naszych mieszkańców we współdecydowanie o naszym mieście to naprawdę nie wiem jak mam przekonać.

Niech się Pan nie obraża. Ale od startu pokazaliście mieszkańcom, że są tylko petentem, a nie współtwórcami święta. Ja mówię o szansie dla Olecka by świętować WSPÓLNIE, a tworząc Radę i arbitralnie dobierając jej skład i nie chcąc uzasadnić swoich wyborów buduje Pan mur. Władzy poza oficjalnymi uroczystościami powinno być jak najmniej. Ludzie się napracują. Stworzą pomysły idee, a śmietankę spije władza i Rada.

Ja się nie obrażam z takich powodów. Bynajmniej. Skład jak panu powiedziałem nie mógł być zbyt liczny…

Złośliwie mówiąc brakuje w niej tylko kilku urzędników.

Nie doszukujmy się spisku we wszystkim, co się dzieje w Olecku.

Nie, nie chodzi o spisek Chodzi o rzecz fundamentalną. Zaufanie do własnych mieszkańców, oddanie im miasta i próbę budowy wspólnoty.

Ale próbujemy. Podam przykład dotyczący niedawnych obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. To był pomysł mieszkańca Olecka. I zaangażowaliśmy się w nie jako urząd, to znaczy pomogliśmy w realizacji. Zrealizowaliśmy wszystko, o co prosił nas organizator uroczystości, który był jednocześnie pomysłodawcą całej imprezy. A Pani Krajewska skomentowała to w ten sposób, że władza zrobiła uroczystość sama dla siebie. 

Zmartwię Pana. Nie tylko ona. To po jasną cholerę (przepraszam) pchacie się na afisz. Stójcie z boku. Dajcie błogosławieństwo, jeśli mieszkaniec chce, by burmistrz przemówił to proszę bardzo 30 sekund i oddajemy pole innym.

No ale czy nie tak było? Burmistrz tylko otworzył uroczystość.

Zwracam honor. Ale mimo wszystko Pani Krajewska jest członkinią Komitetu i będzie oceniać pomysły innych mieszańców.

Właśnie dlatego, żeby nie było zarzutów tego typu, co pan przytoczył, że to fanklub burmistrza Olszewskiego. I przyznaję, to ja osobiście zaproponowałem panią Krajewska, chociaż nie jest mi z nią po drodze jeśli chodzi o polityczne poglądy.

O Matko Boska. Ale ona POPARŁA WACŁAWA OLSZEWSKIEGO przed I i II turą wyborów. Wbrew swojej byłej partii. Ba, ona chyba nawet została cierpiętnicą poświęcając swoje członkostwo w PiS, na rzecz poparcia dla Pana Olszewskiego. No, nie róbmy cyrku. Znam bardziej kompetentnych „niemiłośników” Pana Olszewskiego.

Ale w przyszłym roku wystąpi przeciw burmistrzowi Olszewskiemu.

Ok, rozumiem. Taki gest dobrej woli?

Proponuje odejść od personaliów. Bo to do niczego nie prowadzi i każdy będzie miał swoje zdanie na ten temat. Wolałbym  żeby zaproponował pan coś fajnego, jakiś pomysł, jak możemy uświetnić rocznice. Razem. To jest ważne- we wspólnym działaniu 

Ale rozumie Pan, że dla wielu osób trudno jest przedstawić pomysły i żebrać o akceptację Komitetu, gdy znajdują się w nim te czy inne osoby. To może być za trudne. Ok, ale faktycznie skończymy z personaliami. Ewa Kozłowska w swoim eseju poświęconym kulturze w Olecku, który ukazał się w najnowszym numerze “Borussi” przywołała postać pierwszego burmistrza Olecka Feliksa Jordana-Lubierzyńskiego Napisała m.in. tak: Feliks Jordan-Lubierzyński widział potencjał w Olecku w możliwościach ludzkich i w refleksjach. (…) Aktualnie na Warmii i Mazurach analizy wykazały, iż najcenniejszym zasobem regionu dla rozwijania kapitału kulturowego i społecznego w społecznościach lokalnych są drzemiące potencjały tychże społeczności Na wszystkich więc spoczywa równo odpowiedzialność za prowadzoną politykę kulturalną oraz za podkreślaną w raportach i diagnozach, dalekowzroczność. Wiedział już o tym Feliks Jordan-Lubierzyński, mówiąc na swój sposób o pięknie życia.
Chodzi więc o to, że miasto się współtworzy w pewnej wspólnocie. Wykorzystując i pobudzając potencjał społeczny. To bardzo ważne. Ale obecna władza i to jest mój główny do niej zarzut boi się wspólnoty. Uważa, że wszystko wie lepiej. Bo wspólnota może wykreować nowych liderów. Boi się też, że współdziałanie odbierze jej prawo nieomylności, a więc prawo do istnienia. Tworzy to swoistą lokalną odmianę etatyzmu, by nie powiedzieć mocniej, pewien rodzaj nowoczesnego feudalizmu. 

No i znowu mamy przysłowiowy zonk panie Arturze

Być może, ale czy widzi Pan potrzebę budowania tej współodpowiedzialności? Czy nie boi się Pan oddać miasta mieszkańcom? A jeśli tak, to jak pan chciałby to zrobić?

Od kilku tygodni wspólnie z OSA Zamek, panem Wojtkiem Bojarem i panią doktor Jacewicz wspólnie pracujemy nad odrestaurowaniem pomnika pierwszego Burmistrza Olecka. Przywołanego przez pana Feliksa Jordana – Lubierzyńskiego. I znowu, zapewne pan o tym nie wie, ale inicjatywa wyszła właśnie od mieszkańca Olecka, od Pana Wojciecha Bojara, który poprzez radnego (pana Bagieńskiego) zgłosił wniosek na sesji. Dzięki temu mogliśmy uruchomić machinę, która ma pomóc zrealizować bardzo szczytną ideę. Z radością zaproponowałem pomoc. Urząd ma bowiem machinę, o której panu mówiłem wcześniej, która wprawiona w ruch, może pomóc zrealizować takie oddolne inicjatywy. I to jest właśnie przykład wspólnego działania. To jest to o czym pan mówił. I to się już dzieje, to się właśnie realizuje, chociaż tego jeszcze nie widać. Przyznaję zapewne jeszcze wiele nauki przed nami. Jeszcze musimy się przyzwyczaić jak to się właściwie robi. I wrócę do składu Komitetu. Może nie jest on taki jaki, by pan oczekiwał, ale moim zdaniem nie skład jest ważny, ale inicjatywy mieszkańców, które będą zgłaszane, aby mogły być wspólnie realizowane. O ile damy rady to udźwignąć przede wszystkim finansowo. Tak właśnie widzę współprace z mieszkańcami. Tak jak przywołany przykład obchodów 13-grudnia, remont pomnika FJL. Pewnie jeszcze kilka innych bym znalazł, które już zrealizowaliśmy albo realizujemy

Ok, rozumiem czyli musi być czapa Komitetu Centralnego. Nie może być tak, że nie wiem są na przykład 2-3 grupy, które pracują nad obchodami. Mają budżet i muszą coś wymyślić. Wyobrażam sobie, że jedną grupę tworzą młodzi ludzie. I oni porozumiewają się z rówieśnikami swoimi kanałami i proponują swoje obchody. I nie ocenia tego żaden szacowny komitet. Oni dostają budżet i wolną rękę. I jakiegoś kumatego opiekuna. Tyle. Wie Pan jaką takie proste działania ma moc. Tymczasem Wy nad wszystkim musicie mieć pieczę. Pytam po co? Mieszkańcy miasto podpalą?

No właśnie nie mamy na to przewidzianego żadnego specjalnego budżetu, więc nic nie możemy nikomu dać.

Możecie. Rada Miasta może, o!

No jak pan wcześniej słusznie zauważył to rada miasta stanowi prawo 

W końcu ona ustala budżet i może założyć określoną kwotę na obchody.

Burmistrz i jego zastępca są tylko wykonawcami. Ale nie przypominam sobie aby taki wniosek był do budżetu złożony. Mogłem wszystkich nie doczytać, ale raczej nie było niczego takiego z żadnej ze stron tzw. sceny politycznej

Ciekawe dlaczego. Może spytamy radnych? Ale zaraz, kto ma większość w Radzie?

Ech, gdy zaproponowałem oleckie obchody – to zamiast wspólnej pracy pojawiają się uwagi, że źle to robimy.

Panie Mariuszu, obchody są odgórnie zadekretowane.

Co ma pan na myśli mówiąc zadekretowane?

I pragnę zwrócić uwagę, że Pan Prezydent RP zaprosił do swojego Komitetu bardzo szeroką reprezentację społeczną. Łącznie z opozycją.

No i to właśnie komitet powołany przez Prezydenta był dla mnie natchnieniem.

Wyszła z tego trawestacja. Tymczasem Olecko mogło to wykorzystać do integracji i budowania wspólnoty.

I zapewniam pana, że tak będzie. Olecko to wykorzysta a nie „mogło wykorzystać”.

Zna Pan “Zamek” Franza Kafki?

Nie przypominam sobie.

Ja za to przypominam sobie aż za często. Kafka był urzędnikiem. I świat hierarchii i zależności urzędniczych przeniósł do swoich powieści i budował z nich swoje egzystencjalne wizje. W “Zamku” główny bohater Geometra K, próbuje się dostać do wielkiego Zamku. Ale nie może. Czeka i czeka i nic. To wielka machina. On nawet nie wie dlaczego czeka. Jaka jest jego wina, że on tak czeka. I ja ilekroć przypominam sobie “Zamek” myślę o Olecku.

Panie Arturze naprawdę chciałbym porozmawiać z panem na ten temat pod koniec kadencji. Będę chciał udowodnić panu, że można inaczej.

Ok. Trzymam za słowo. Teraz pora na moje bardzo osobiste wyznanie. Czy wie Pan, że wiele lat pracowałem w marketingu, promocji i PR-rze.?

Nie. Nie wiedziałem tego.

Zajmowałem się preparowaniem ładnych, eleganckich kłamstewek, które miały przekonać ludzi, że coś jest piękne. Szczęśliwie w kulturze to było, więc niby jakaś w tym misja była. Ale to kłamstwo. W każdym razie mam wrażenie, że od pewnego czasu za działaniami Ratusza stoi ktoś, kto pewne rzeczy wizerunkowo podpowiada. Tak na mój nos. Bo to są działania stricte PR-owe.

O jakich przykładowych działaniach Pan mówi?

Z PR-em jest taki kłopot, że ślizga się po powierzchni, a nie dotyka istoty rzeczy. Tymczasem problem jest w strukturze nie w wizerunku. Co mam na myśli? Właśnie wzmożoną aktywność wizerunkową.

Czyją? Moją? Burmistrza? Miasta?

Tak, obu panów. Rozumiem, że Pan zaprzecza?

Tak. Zaprzeczam. To, co robimy, robimy wspólnie. Nie ukrywam, że trochę świeżego spojrzenia które przyniosłem do urzędu, przyjęło się dość dobrze. Burmistrz Olszewski nie jest zamknięty na zmiany chociaż tak mogłoby się wcześniej wydawać. Zresztą mi również tak się wydawało.

No, nie dziwię się. W jego sytuacji…

Powiem tak. Nie chodzi tylko o to, by być dobrym, otwartym i pomagać tym “nietotom mieszkańcom”. Nie może Pan być drugim Olszewskim, który wiele razy powtarzał, że jak jest problem, to proszę jak w dym walić do niego. Nie o to chodzi.

Ależ oczywiście

Chodzi o to, żeby miasto było tak sprawnie naoliwioną maszyną, że mieszkańcom będzie się chciało mieć pomysły, zmieniać je, działać. Bez panów błogosławieństwa. Oni muszą wiedzieć, że miasto po prostu zapewni poczucie bezpieczeństwa, by mogli coś dla miasta robić. Że to będzie wartością dla miasta.

Chodzi o to, że mieszkańcy mają być w urzędzie obsługiwani z najwyższą starannością, empatią, rzetelnością, etc.

To też, ale chodzi o to, że współdziałanie i odpowiedzialność za miasto będzie czymś naturalnym. Podać Panu drastyczny przykład jak wygląda miasto i jak wiele pracy nie tylko przed Panem?

Mam tego świadomość jak wiele pracy przed nami, ale proszę….

Plac Wolności. Centralne miejsce miasta. Jego serce. Od tego czym będzie można zacząć dyskusję o mieście w ogóle. Do czego sprowadza się dyskusja o Placu? Do sporu czy jest tam za dużo postojów taksówek czy nie. Nie widzi pan dramatu? Bo ja tak. Na pana miejscu bym się załamał. Bo to pokazuje jak daleko jesteśmy od społeczeństwa obywatelskiego. Skoro ludzie przestali myśleć o mieście w szerszej perspektywie współodpowiedzialności. Także tego, co zostawią dzieciom, wnukom etc. W związku z tym nie zazdroszczę. Dla mnie dyskusja o Placu Wolności jest też poniekąd dyskusją o tym, czym ma być miasto. Ale ponieważ przez wiele lat władza unikała dialogu, to dziś ludzie są na niego nie gotowi.

Chciałbym aby nasze miasto było przede wszystkim przyjazne dla naszych mieszkańców. To jest najważniejsze. Dopiero kiedy nasi mieszkańcy będą zadowoleni z tego, jak im się tutaj mieszka możemy skupiać się na turystach, przedsiębiorcach etc. Miasto ma być przyjazne mieszkańcom, a więc musi być zmieniane, tworzone wspólnie z mieszkańcami. Zastanawiam się nad tym jak zachęcić mieszkańców to większej aktywności, do większego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących tego jak będzie wyglądało nasze miasto za lat 5, 10 czy 20

Może na początek po prostu zacząć im ufać i nie przeszkadzać.

No tak, ale to nie jest takie proste. Nie wystarczy wyjść na ulicę i powiedzieć ludziom „ufamy Wam”. To w dużym stopniu kwestia mentalności, także niestety urzędników, aby ludzie nam zaufali. Potrzeba zmian 

Dobrych Zmian…

No, no. Bez wątków politycznych proszę

Zgoda. Partyjność niszczy samorządy.

Ja wierzę w to, że mieszkańcy kiedy da im się zielone światło w pewnych sprawach sami zobaczą, że jest sens angażować się i współuczestniczyć, w tworzeniu przestrzeni, w której wszyscy będziemy żyli w przyszłości

Ale dla nich, nie ku chwale władzy?

Władza jest od tego aby pomagać realizować pomysły mieszkańców, chociaż na pewno nie wszystkie i nie bezwarunkowo

By ich nawet inspirowała, a jakże

Tu zgoda.

Zmiana tematu. Czy to prawda, że Pańskie stanowisko w Delphia Yachts zostało zlikwidowane?

Moje obowiązki zostały podzielone. Z tego, co wiem została zatrudniona pani, która zajęła się częścią związaną z laboratorium. To jest coś co ja robiłem w tak zwanym międzyczasie, ale już wtedy planowaliśmy zatrudnienie takiej osoby. Budowa centrum tylko przyśpieszyła podjęcie tej decyzji. Jeśli chodzi o etaty, to po moim odejściu ich ilość w dziale w którym pracowałem nie wzrosła.

Nie żal Panu, tam jest jednak wielki świat? Ale jakby co, to może Pan wrócić?

W pewnym sensie żal, bo żal mi przede wszystkim tych wszystkich osób z którymi na co dzień przez 15 lat się spotykałem dzień w dzień. Poświęciłem firmie Delphia Yachts znaczną część swojego życia, a w zasadzie całe swoje zawodowe dotychczasowe życie. Co do powrotu… Podczas pożegnania w stoczni, w trakcie spotkania z właścicielami, dyrektorem, kolegami nie chciałem mówić do zobaczenia za rok. 

Bo?

Bo to oznaczałoby że “misja” której się podjąłem zakończyła się porażką, a tego bym nie chciał bo przyszedłem do urzędu po to abyśmy wspólnie z burmistrzem Olszewskim osiągnęli sukces, którym będzie zmiana postrzegania urzędu, urzędników. Zmiana polegająca na większej współpracy z mieszkańcami, czyli to jest to o czym rozmawialiśmy wcześniej. Ale mam też świadomość, że poddanie się ocenie mieszkańców (wyborców) nie jest rzeczą przewidywalną Wyniki takiej oceny mogą zadziwić, bo my sami możemy zupełnie inaczej oceniać swoją pracę.

A przy okazji tej zmiany i reelekcja Wacława Olszewskiego wchodzi w grę, tak mimochodem?

Pyta się mnie Pan o to, czy Burmistrz Olszewski będzie startował…

Poniekąd tak. Albo inaczej. Czy za rok będzie pan zastępcą burmistrza? Taki jest plan? Dobra wiem, że pomidor czyli że Pan nie odpowie.

Jeśli uda nam się zmienić postrzeganie urzędu, urzędników, przez naszych mieszkańców

Taaak… to….

To wtedy dopiero będziemy się nad tym zastanawiali. Na razie czeka nas bardzo ciężka praca i proszę mi wierzyć, że nie jest to praca nastawiona pod wybory, ale pod to, by naszym mieszkańcom żyło się w Olecko po prostu lepiej.

Ha, ha. Bardzo dobra odpowiedź bo chciałem zapytać czy chodzi w tym o Olecko czy o reelekcję, ale Pan elegancko piarowo wybrnął. Gratulacje.

?

Dobrze. Jeszcze ważne pytanie “wsteczne”. Bo trudno o to nie zapytać. A nie pojawiła się w Panu myśl, gdy zwrócił się do Pana burmistrz Olszewski – zaraz ale przecież to Karol Sobczak jest naturalnym sukcesorem? Nie pytał Pan o to Pana Olszewskiego? Nie zastanawiał się czy to nie spowoduje zamętu? 

Tak. Rozmawialiśmy na ten temat. Ale nie chciałbym zdradzać szczegółów tej rozmowy. Faktem jest, że Pan Przewodniczący zachował się bardzo nieelegancko w stosunku do burmistrza. Bo osobiście uważam, że po tylu latach współpracy, bez względu na to jakie były ostatnio stosunki między panem Przewodniczącym, a panem burmistrzem należało zachować się po dżentelmeńsku i poinformować burmistrza o zamiarze ogłoszenia takiej decyzji, nawet wchodząc na salę konferencyjną, tuż przed sesją. No, ale stało się jak się stało. W piątek mamy sesję i zobaczymy jak się to zakończy.

Są jakieś obawy?

Nie. Nie ma żadnych obaw, bo wszystkie możliwe scenariusze jakie się mogą przydarzyć, są nam znane i będziemy na nie przygotowani.

Brzmi groźnie

Nie.

Ale rozumiem, że to też czytelny sygnał?

Odrobiliśmy po prostu (mam nadzieję :)) lekcję

Jeśli już mówimy o różnych nadszarpniętych relacja to rozumiem, że relacje Pana Olszewskiego z Panem Kotem są już one lepsze?

Biznes musi współpracować z Urzędem, a Urząd musi współpracować z biznesem. Mamy wielkie szczęście jako miasto, że mamy dwóch bardzo dużych i wielu troszkę mniejszych przedsiębiorców w naszym mieście. Byłem ostatnio na spotkaniu, podczas którego wójt Kurzętnika chwalił się tym, że pozyskał 5 przedsiębiorców. Gdy zapytałem ile to miejsc pracy to odpowiedział mi że kilkaset. Tylko, że panowie Kotowie i pan Prawda razem zatrudniają już dzisiaj pewnie około 2500 pracowników. A gdzie są jeszcze pozostałe nasze firmy? …

Hm , niech pomyślę, a kiedy w Olecku pojawił się ostatnio duży biznes? Nie jakoś tak w XX wieku? Może warto pomyśleć o innych realnych zabezpieczeniach. Tylko czasu jakoś mało.

… dlatego mamy taki problem dobrodziejstwa

Dobrodziejstwa? To czemu połowa miasta siedzi na saksach (takie niezapomniane słowo). Trudno mówić o dobrodziejstwie, gdy spora część pracowników w Olecku ciągnie na najniższej krajowej. Tak daleko nie zajedziemy.

Ale to nie jest problem tylko Olecka, to jest problem naszego kraju.

Hm, to czemu młodzi ludzie z Olecka wyjeżdżają do Warszawy, Gdańska, Krakowa, a nawet Olsztyna i tam żyją, pracują i zarabiają.

Bo taka jest specyfika społeczeństwa, że gromadzą się w dużych ośrodka

Niekoniecznie. Ja nie znoszę dużych miast.

Ok, odwołam się do kolejnego przykładu z konferencji, na której byłem niedawno. Burmistrz pod olsztyńskiego Biskupca chwali się, że ściągnął dużego przedsiębiorcę z branży drzewnej, że będą tam zatrudniać, że tyle miejsc pracy będzie, że w ogóle będzie tak kolorowo. A ja zapytałem, mając doświadczenie z naszego miasta skąd oni zamierzają wziąć 400 pracowników, bo na tyle firma szacuje swoje zatrudnienie. I zadałem też drugie pytanie. Ile ta nowa firma będzie płacić. I tutaj uśmiechy z ich twarzy automatycznie pospadały. Bo propaganda sukcesu, którą głoszą zostanie zweryfikowana przez rzeczywistość. Nie ma szans. Firmy wiedzą jaka płaca “obowiązuje” na Warmii i Mazurach. I niech pan nie wierzy, że będą płacić więcej. Mam tę przewagę, że pracowałem 15 lat w biznesie. Zatrudniałem i zwalniałem pracowników i wiem jaka jest sytuacja na rynku. Pewnie pan nie uwierzy, ale często pensja na poziomie 3-4 tys zł netto nie jest satysfakcjonująca dla pracowników. A jeśli mówimy o tych którzy wyjeżdżają, to część z nich wraca, część zostaje. Tego nie zmienimy.

Jak mówi mój znajomy, właściciel firmy. Wstydziłbym się moim pracownikom zapłacić 2 tys. netto. Przecież oni nie utrzymają z tego rodziny. I jako burmistrz też bym wiercił dziurę w brzuchu biznesowi i szukałbym jeszcze tych „dużych” biznesów. Bo jaki mamy wybór w Olecku lakiernia – stolarnia. No, konkurencyjność jak cholera.

Oj, niech mi pan wierzy, że znaleźć pracownika średniego szczebla (kontroler jakości, mistrz, ect) również nie jest łatwo. Ja to wiem, bo przy tym pracowałem.

Ok, zapewne. Ale jak pomyślę sobie, że miałbym pracować w Olecku za najniższą krajową i za każdy krytyczny tekst o Urzędzie dostałbym po “premii” to zostaję tu, gdzie jestem.

Panie Arturze, niech pan nie wierzy w te bajki o najniższej krajowej. Nie w Delphia Yachts. Ja wiem ile tam pracownicy fizyczni zarabiają. I zapewniam pana, że nie jest to najniższa krajowa

Tu akurat Panu wierzę. To na koniec ma Pan okazję by złożyć mieszkańcom życzenia. Bo Pan Olszewski już kilka razy to zrobił i jeszcze zrobi, a Pan jest trochę poszkodowany więc bardzo bym prosił o życzenia. Nie dla czytelników, ale dla wszystkich mieszkańców Olecka rzecz jasna

Życzyłbym nam Wszystkim, aby te nadchodzące Święta zaczarowały nas życzliwością, bez podejrzliwości. Wiarą w to, że można inaczej. Może właśnie cud Bożego Narodzenia sprawi, że to się uda. Z nadzieją na lepszą przyszłość życzę Wszystkim mieszkańcom gminy Olecko wesołych, spokojnych, pogodnych, radosnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Bogatego Mikołaja, a w Nowym roku samych sukcesów w życiu prywatnych. I abyśmy wrócili do pracy po świętach lepsi. Z wiarą, że możemy razem wspólnie tworzyć nasze miasteczko, naszą przestrzeń.

Rozmawiał: artur mrozowski

Komentarze
Więcej w Mariusz Miłun, Olecko
Burmistrz wydał odmowną decyzję środowiskową dla inwestycji w Imionkach

Niemal dokładnie rok temu firma Wesstron złożyła wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy centrum badawczo-rozwojowego hodowli trzody chlewnej (czyli...

Zamknij