Nie warto z Wami gadać? Po cholerę te konsultacje…

Jeden z najczęściej stawianych zarzutów podczas ostatniej kampanii dotyczył słabej komunikacji pomiędzy władzą, a mieszkańcami. A w zasadzie całkowitym brakiem tejże. Najbardziej jaskrawym przykładem owego braku jest sprawa dotycząca ferm w Imionkach. Urząd niby poinformował, niby coś wywiesił i to w ustawowym terminie, ale nikt nic nie wiedział i tylko czujność pewnych osób doprowadziła do tego, że w odpowiednim momencie społeczeństwo zareagowało.

To prawda olecka władza przez lata z mieszkańcami w zasadzie nie rozmawiała. A jeśli już to z konieczności, bez przekonania. Tak niechętnie, na siłę. Czasami jakby nawet na fochu. A priori uznała, że dialog nie jest możliwy, bo raz, że mieszkańcy się nie znają, tzn. nie mają całościowej tajemnej wiedzy w tym czy innym zakresie, dwa że obowiązuje zasada – dwóch rozmówców trzy wersje. Mało tego bywało, że każdą inną od oficjalnej wersji wypowiadaną przez osoby spoza własnego obozu, przyjmowano jako niemalże zamach stanu albo zapowiedź rewolucji, która chce zabrać władzy zabawki, dzięki którym może rządzić w piaskownicy. Władza więc nie tylko nie rozmawiała, ale i nie słuchał, a jak i już coś usłyszała, to najpierw zdyskredytowała, a potem po ciuchu, siup nieco przerobiła, zmodyfikowała i jako swoje podała. Dialogiem żadną miarą tego nazwać się nie dało.

Kilka lat temu zorganizowaliśmy dyskusję poświęconą sprawom miasta. W rozmowie udział wzięli radni, w tym Przewodniczący Rady Miasta i nieliczna grupa mieszkańców. Dyskusja przerodziła się w litanię pretensji i gorzkich słów. Gromy spadły głównie na głowę Przewodniczącego, który zbierał cięgi za swoje ale nie swoje winy (choć te “nie swoje” wynikały jednak pośrednio z jego własnych zaniechań). O konstruktywnych rozwiązaniach, pomysłach, o dyskusji pełnej zrozumienia, co nie znaczy zgodnej, nie mogło być mowy. To nawet zrozumiałe, bo ludzie w pierwszej kolejności potrzebowali wyrzucić z siebie złość, która latami narastała i wynikała z faktu, że władza z nimi rozmawiać nie chciała.

Bo władze przez lata tak zwany dialog ze społeczeństwem po prostu zaniedbały, uznając że na wszystkim znają się lepiej. Efekt jest taki, że dziś ani władza, ani mieszkańcy nie bardzo potrafią rozmawiać. Ale…

Ale władze z mieszkańcami Olecka w końcu postanowiły rozmawiać. Bo wyniki ostatnich wyborów pokazały, że ignorowany gniew narasta. I to niebezpiecznie. A to oznacza, że dłużej do ludzi plecami nie da się odwracać. I trzeba rozmawiać. Choćby i pozornie, choćby na niby. Choćby i dla PR-owego efektu. Zmieniono i zmodyfikowane więc (w końcu) uchwałę o konsultacjach i rozpoczęto dyskusję. Na różne tematy. Na razie głównie o Placu Wolności. I o jego zagospodarowaniu, choć nie tylko.

Władza poczyniła pierwsze kroki. Zaprasza do dialogu. Choćby i tak na niby zapraszała, to jednak rozmawiać musi i chce. A to już coś, bo jeśli mieszkańcy dialog potraktują serio, jeśli przyjdą przygotowani, z głowami pełnymi pomysłów, z różnymi koncepcjami, to władzę zmusi to do realnego dialogu. No właśnie, szkopuł w tym, że być może mieszkańcy wcale tego dialogu nie chcą, albo nie są na niego przygotowani.

Bo po co szereg konsultacji i rozmów z różnymi środowiskami o koncepcji zagospodarowania Placu Wolności, skoro przytłaczająca większość głosów, wyrażonych w internecie ogranicza się do postulatu wywalenia taksówek i udostępnienia jeszcze większej ilości miejsc parkingowych. A pewnie jak tego będzie za mało, to pojawią się głosy by park z Placu przenieść. Najlepiej do lasu. A potem kościół i wzgórze. Bóg raczy wiedzieć, gdzie ale zapewne nie zabraknie koncepcji.

Celowo opublikowaliśmy nieco prowokacyjny tekst  (TUTAJ) dotyczący Placu Wolności, w którym zastanawialiśmy się nad różnymi rozwiązaniami, łącznie z zamknięciem ruchu, by jakąś dyskusję o, było nie było, najważniejszym centralnym placu naszego miasta rozpocząć. Placu, który jest jednak jakimś wyróżnikiem miasta, którego wyjątkowość jest odnotowana w różnych annałach. Czekaliśmy na głosy sprzeciwu, ale i na inne mniej lub bardziej zwariowane pomysły. Czekaliśmy na dyskusję. Tymczasem okazało się, że większość oczekuje symbolicznego “zabetonowania” placu. Dla własnej wygody.

A gdzie jest myślenie o mieście w szerszym, niż czubek własnego nosa kontekście? Gdzie spojrzenie na miasto nie jako na własne poletko, ale jako na organizm społeczny? Gdzie elementarna współodpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i innych? Nie tylko za teraz, ale i za to co za jakiś czas? W czasie kampanii padło wiele gorzkich i słusznych słów pod adresem władz, ale może czas przejrzeć się w lustrze. Może czas powiedzieć sobie, że nie tylko jaka władza takie społeczeństwo, ale i jakie społeczeństwo, taka władza. Wymagamy od władzy. Słusznie, ale nie oznacza to, że mamy przestać wymagać od siebie i oczekiwać, że władza wszystko nam da i za nas załatwi.

Jasne, trudno jest rozmawiać, dyskutować o swoim mieście jak się tego nigdy nie robiło. Problem w tym, że w najbliższym czasie władza zamierza z nami o różnych aspektach WSPÓLNEGO życia rozmawiać. I albo wykorzystamy szansę, albo pozostanie nam utyskiwanie na władzę przez kolejne lata. Może więc czas najwyższy, skoro władze do dialogu zapraszają, wyjść poza czubek własnego nosa i choć raz postawiać pytanie nie co władze mogą dać i zrobić miastu, ale co ja mogę dać i zrobić dla miasta.

Jeśli się nie nauczymy rozmawiać. Rozmawiać z sobą, z władzami i nie nauczymy władzy rozmawiać z nami, to przyznamy, że to władze miały rację unikając dialogu. Że mieszkańcy Olecka nie zasługują na to ani by ich wysłuchać ani by z nimi rozmawiać o mieście. Bo ich wizja miasta niewiele różni się od wizji władzy –  ogranicza się tylko do wąskiego, własnego poletka. To po co taka wizja, skoro władza widzi nieco szerzej?

Tymczasem władza nie jest po to by realizować swoje wizje, ale wizje przez mieszkańców wypracowanie, przedyskutowane. Dlatego nazywa się władzą wykonawczą. Pora więc zacząć intensywną naukę. Naukę dialogu i współodpowiedzialności za miasto.

Mimo wszystko, trzymamy kciuki. Za rozmowy. I za miasto.

Komentarze
Więcej w konsultacje, konsultacje społeczne
Plac Wolności. Pora na konsultacje z przedsiębiorcami

Po konsultacjach z taksówkarzami władze miasta postanowiły zasięgnąć opinii przedsiębiorców w sprawie organizacji ruchu przy Placu Wolności. Pytanie tylko, kto...

Zamknij