O “Taksówce” z reżyserem Igorem Gorzkowski pogawędka

Długi weeekend (kolejny), czas nadrabiać zaległości ze “Sztamy”. Późno, ale co począć, sporo się wokół nas dzieje, a nasz portal stara się o wielu rzeczach was informować. Tak czy inaczej, kto zechce przeczyta, kto nie, znajdzie (mamy nadzieję) coś innego intersującego dla siebie.


O spektaklu „Taksówka” z reżyserem Igorem Gorzkowskim niezobowiązująca pogawędka

 

Redakcja iolecko.com: Smutna ta historia…

 

Igor Gorzkowski: Na początku wesoła, potem coraz smutniejsza (śmiech)

 

Niee, od początku smutna. Sporo było takich momentów, gdy w oczach aktorów, a w zasadzie postaci, które odtwarzali widać było smutek… Zamierzone?

 

Taki mieliśmy cel. Uważaliśmy od początku, że ta opowieść jest podszyta smutkiem i szaleństwem dużego miasta.

 

To oczywiście mocno przerysowana historia, bo w taksówce spotykamy samych bardzo „wylewnych” klientów. Ale ważniejsze jest co innego, ta historia jest opowiedziana z perspektywy dużego miasta. W Olecku trudno o taki rodzaj kontaktu z taksówkarzem. W naszym mieście nie odbywa się tak długich kursów. Myśli Pan, że to historia samotności wielkiego miasta?

 

Myślę, że absolutnie jest to uniwersalna opowieść, czego dowodem jest reakcja publiczności na dzisiejszym spektaklu. Czuć było to napięcie między widzami, a tym co się działo na scenie. Wielkie miasto jest pretekstem, kostiumem, bo to jest historia o samotności.

 

Zdecydowanie, samotność jest stanem występującym zarówno w dużych jak i małych miastach, ale mówię tutaj o pewnego rodzaju „szaleństwie” z którym mieliśmy do czynienia. Taka ilość „oryginałów” możliwa jest jednak w dużym mieście.

 

Tak, mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której pasażerowie traktują taksówkarza jak spowiednika. Wybierają dla niego rolę, nie zwracają w ogóle uwagi na to, kim w gruncie rzeczy jest. To jest rodzaj takiego podpatrywania.

 

Właśnie o podpatrywanie chciałem Pana zapytać. Jak często jeździ Pan taksówkami i czy to są doświadczenia z tych podróży?

 

Trudno powiedzieć czy jeżdżę dużo czy mało. Pracując nad spektakle sporo improwizowaliśmy. Scenariusz powstał w ten sposób, że przyniosłem historię, krótkie szkice na temat poszczególnych postaci, rozdałem zdania. Na początku aktorzy nie mieli gotowego, pełnego scenariusza. Po prostu improwizowali poszczególne sceny, sytuacje. I tak powstawał spektakl.

 

Czy od początku było dokładnie tyle postaci ile widzieliśmy na scenie?

 

Nie, oczywiście było więcej, z kilku musieliśmy zrezygnować. Ale ponieważ ten spektakl gramy już dość długo, w Olecku to był nasz 101 raz, to przy okazji setnej „Taksówki” zaprezentowaliśmy pełną wersję reżyserską z wszystkimi epizodami. Musieliśmy jednak nasz spektakl skrócić, bo powstawał on w nieco innej przestrzeni niż mamy do czynienia tutaj w Olecku. To była przestrzeń klubu, publiczność siedziała wokół i to wymagało od nas innego myślenia o „formacie” tego przedstawienia.

 

Chciałem zapytać o Studio Teatralne Koło. To jest grupa ludzi, którzy na co dzień grają w teatrach dramatycznych, repertuarowych. Czy „Koło” to dla nich taki rodzaj odskoczni, innej propozycji teatralnej?

 

Na co dzień gramy w różnych miejscach, ale „Koło” jest dla nas przestrzenią w której spotykamy się by robić rzeczy, które nas absolutnie interesują. Pracujemy w obszarze metody teatralnej, szukamy w oparciu o teksty klasycznych rosyjskich teoretyków czyli Stanisławskiego i Czechowa naszej formuły. Sporo improwizujemy, prowadzimy warsztaty, spotykamy się by porozmawiać o tym, co przeczytaliśmy, o tym co nas inspiruje, by móc to potem wykorzystać w naszej pracy. Chcemy zbudować naszą przestrzeń myślową, znaleźć swój język wyrazu. Zawsze bazą jest dla nas praca nad postacią, jej przestrzenią wewnętrzną.

 

To nie jest wasza pierwsza wizyta w Olecku. Niedawno gościliście w naszym mieście ze spektaklem „Dolina Muminków w listopadzie”. Czy to oznacza, ze możemy liczyć na częste wasze wizyty w Olecku?

 

Bardzo byśmy chcieli. To są, także dla nas, inspirujące wyjazdy. Poza przestrzenią, w której gramy na co dzień, spotkanie z innym widzem. Znajdujemy tutaj dobrą, teatralną atmosferę. Przyjeżdżamy do Olecka i czujemy, że mamy do czynienia z widzem, który na nas czeka. Bardzo inspirujące doświadczenie. Korzystamy z grantu „Teatr Polska” Instytutu Teatralnego, w ramach którego obecnie prezentujemy „Dolinę Muminków…”. W przyszłości chcielibyśmy pozyskać pieniądze, które pozwoliłby nam w całoroczną współpracę z wybranymi ośrodkami teatralnymi. Myślimy o Olecku, Gołdapi i Szczytnie. Chcemy spotykać się z widzami częściej niż raz na rok. Zamierzamy pokazywać spektakle, przeprowadzać warsztaty w różnych kategoriach wiekowych. Szczególnie ważna dla nas jest współpraca z ludźmi, którzy pracują z młodzieżą, bo oni wychowują i przygotowują kolejne pokolenia widzów. A bez tego nie będzie teatru.

Komentarze
Więcej w kultura, Olecko, ROK, Studio Teatralne KOŁO, Sztama, Sztama 2011
Co, gdzie, kiedy – przegląd wydarzeń nadchodzącego tygodnia.

Tradycyjnie w weekend, to co udało nam się wyłuskać z obitej oferty kulturalnej w Olecku iokolicach.   OLECKO   W...

Zamknij