Radek Skrodzki: To nie Przystanek się zmienił, tylko my

Pierwsze wiosenne dni oznaczają, że czas pomysleć o wakacjach. Dlatego wracamy do dyskusji na temat Przystanku Olecko. Na naszym portalu pisaliśmy już sporo o tej najważniejszej dla miasta imprezie https://www.iolecko.com/tag/279/Po-co-nam-Przystanek.html. Dziś prezentujemy rozmowę z Radkiem Skrodzkim, który od początku pracował przy Przystanku, a obecnie pełni funkcję w zastępstwie dyrektora Regonalnego Ośrodka Kultury “Mazury Garbate”. 

 

 

Redakacja iolecko.com: Jaki będzie tegoroczny Przystanek Olecko?

 

Radek Skrodzki: Mam nadzieję udany. W tym roku zaprosiliśmy do udziału kilka bardzo ciekawych zespołów. Nie są to tak „rozbuchane” gwiazdy jak kiedyś, ale mam nadzieję będzie interesująco, choć możliwości są ograniczone. Oczywiście i jako mieszkaniec tego miasta i jako osoba współorganizująca Przystanek chciałbym zdyskontować sukces naszej drużyny w „Bitwie na głosy”. W końcu tutaj odbywają się próby i zespół reprezentuje Olecko. Dlatego mam nadzieję, że złota szesnastka Janusza Panasewicza otworzy tegoroczny Przystanek. To byłoby takie zwieńczenie ich prób, ich pracy i wysiłku. Niezależnie jak daleko zajdą w programie. A przecież życzymy im jak najlepiej. Tym bardziej, że cztery osoby z zespołu znam niemal od dzieciaka, bo są to finalistki „Gratki dla nastolatka”. Pozostali członkowie zespołu też czują i wiedzą, że miasto ich wspiera. Dlatego wydaje mi się, że byłoby fantastycznie zacząć Przystanek 20 lipca o godz. 19.00 od ich występu.

 

A czego możemy się spodziewać, gdy szesnastka Janusza Panasewicza zejdzie ze sceny?

 

Można powiedzieć, że konsekwentnie kontynuując pewną linię zaprosiliśmy zespół Audiofeels. Przystojni młodzi goście, którzy nie używając żadnego instrumentu są w stanie zagrać niemal wszystko – Metallica, Red Hot Chili Peppers. Do momentu, gdy nie zobaczysz na żywo, że oni rzeczywiście nie używają instrumentów nie jesteś w stanie w to uwierzyć. Fenomenalne. Zmultiplikowany Bobby McFerrin. A co dalej? Oczywiście jak każdy olecczanin nie chciałbym żeby wszystko skończyło się o 22.00 na Placu. Dlatego będziemy kontynuować zabawę od 22.30 w Amfiteatrze. Chciałbym aby tam wystąpił zespół Acoustic Acrobats, który dziarsko jeśli tak mogę powiedzieć, wykonuje muzykę klezmerską opartą na rytmach bałkańskich. To jest skoczny, energetyczny folk. Mam nadzieję, że pierwszy dzień zamknie zespół, który kiedyś, bardzo dawno temu, gościł na jednym z pierwszych Przystanków – Kwartet Jorgi. Zależy mi by to, co zaproponujemy w tym roku, to była taka muzyka „od trzciny”, od jeziora. Niewymuszona, ale z klimatem.

 

A jak będzie wyglądał drugi dzień?

 

Zaczynamy od Tabu, czyli fantastycznego reggae z mocno rozbudowaną sekcją rytmiczną i dętą. To skład, który wygrał Ostróda Reggae Festival i który towarzyszy tej imprezie od początku. Każdy kto lubi jamajskie rytmy z pewnością ten band kojarzy i nie trzeba specjalnie go reklamować. A potem Sindey „otwieram wino” Polak. To taki układ w stronę najmłodszej części publiczności. Poza tym cały czas negocjujemy jeszcze z 3-4 zespołami głównie o zabarwieniu folkowym, które chcielibyśmy żeby zagrały drugiego dnia. Być może będzie to ukraiński skład, a być może, to jest moje marzenie, R.U.T.A. czyli zawadiacki punk na ludową nutę. Jesteśmy w trakcie rozmów, ale jak to zawsze bywa ogranicza nas budżet. Ale jak co roku Przystanek to nie tylko muzyka, ale i cały szereg działań. Warsztaty muzyczne i teatralne. Będziemy mieli grupę młodzieży z Niemiec, która przyjedzie do nas w odwiedziny i już zapowiedzieli, że będą uczestniczyć w zajęciach. Tradycją Przystanku jest to, że na zakończenie, przygotowujemy duże spektakularne przedstawienie przygotowane przez amatorów. Tak będzie i w tym roku. Nazywamy to Kosmiczną Mazurską Fuzją Artystyczną i szykujemy coś ciekawego.

 

Koncerty będą jak zwykle bezpłatne?

 

Tak jest. Choć określenie „jak zwykle” nie jest takie oczywiste. Wszyscy zapewne pamiętamy czasy gdy koncerty były płatne. Ale to jest temat na zupełnie inną rozmowę – czy koncerty powinny być płatne czy nie.

 

Owszem, temat rzeka. Ale to już jest definitywnie przesądzone. Nie będzie biletów? Choćby na koncerty w Amfiteatrze?


Nie wyobrażam sobie płatnych koncertów na Placu Wolności. Ciężko byłoby to technicznie ogarnąć, a poza tym publiczność jest już do darmowych koncertów przyzwyczajona. Trzeba jasno powiedzieć, że przyczyną tego stanu są sponsorzy, wielkie koncerny, stacje radiowe. Pamiętam, że w pewnym momencie przyjeżdżali do nas producenci różnych produktów, stacje radiowe. Przywozili za darmo sprzęt, zespoły i zależało im żeby było jak najwięcej ludzi. Dlatego zrezygnowaliśmy z biletów. To był ich warunek. Potem te same zespoły chciały zagrać jesienią lub zimą koncerty biletowane i nikt nie chciał na nie chodzić. Ale jak już mówiłem to osobny i bardzo obszerny temat.

 

Podsumowując Przystanek trwać będzie tydzień, koncerty przez dwa dni. I jak zawsze obok muzyki możemy liczyć na tradycyjne działania performatywne, warsztatowe, akcje artystyczne itp. itd.

 

Tak jest.

 

Teraz chciałbym porozmawiać o czymś o czym z pewnością niechętnie będziesz mówił czyli o pieniądzach. Jaki jest, bez wnikania w niuanse i szczegóły, budżet Przystanku?

 

Myślę, że najlepiej byłoby sprawdzić nasze dofinansowanie w Urzędzie Miejskim. To nie jest żadną tajemnicą. To ile kosztują zespoły, wynajęcie ochrony, sceny, nagłośnienia to są stawki powszechnie znane. My musimy to bardzo skrupulatnie policzyć. Pieniędzy, znając życie każdy potrzebuje znacznie więcej niż w rzeczywistości ma. W naszym przypadku też lista życzeń byłaby troszkę inna. Pieniądz daję wygodę. Ale absolutnie nie chciałbym „płakać” i narzekać, że mamy strasznie mały budżet. Bo trzeba zaznaczyć, że większość kosztów pochłania scena, ochrona, nagłośnienie, cała infrastruktura. To jest w tej chwili największy problem. Jeszcze kilka lat temu sami budowaliśmy scenę, sami ją nagłaśnialiśmy itd. itd. Wtedy płaciliśmy tylko honoraria zespołom. W tej chwili tak się pozmieniały przepisy, że nie da się już robić Przystanku wedle tamtej receptury. A trzeba powiedzieć, że koszty techniczne tego typu imprezy w ostatnich latach bardzo wzrosły. Wynajem sceny na jeden dzień kosztuje 10 tys. zł. Samej sceny, ze wszystkim atestami, nie takiej budowanej „ad hoc” jak kiedyś. Do tego nagłośnienie. Tutaj ceny są ruchome, ale nigdy nie jest to mniej niż 10 tys. zł. za dzień. A czasami zespoły mają bardzo wysokie wymagania jeśli chodzi o sprzęt. One wręcz zastrzegają sobie, że to musi być tej czy innej klasy. Dotyczy to głównie gwiazd, które mają bardzo sprecyzowane wymagania techniczne. A to dużo kosztuje. To nie honoraria zespołów są dla nas główny finansowym obciążeniem, ale właśnie infrastruktura. Ale takie są przepisy i należy ich przestrzegać. Muszę też zaznaczyć, że udaje się nam często naprawdę nieźle utargować stawki z zespołami. Oni znają Olecku, lubią Olecko i chętnie tutaj przyjeżdżają niejednokrotnie za mniejsze niż zazwyczaj pieniądze. Często rezygnują ze sporej części honorarium w zamian za to, że spędzą tutaj kilka dni. To dla nas bardzo korzystne. Ale pewnych rzeczy związanych z organizacją tego typu imprezy nie przeskoczymy. Warto też pamiętać, że obecnie przygotowanie Przystanku logistycznie jest podobne do organizacji meczu Ekstraklasy i podobnie kosztuje.

 

Czy pomijając oczywiście obchody 450 lecia miasta budżet Przystanku jest mniej więcej taki sam od lat?

 

To złożona sprawa. Bywało tak, że udawało się nam pozyskać pieniążki ze środków unijnych. Wtedy mogliśmy pozwolić sobie na dodatkowe działania. Natomiast jeśli opieramy się o środki własne i dotację Urzędu Miejskiego to powiedzmy sobie szczerze nie są to pieniądze, które nie pozwalają nam na organizację imprezy, ale jak każdy organizator chcielibyśmy aby były one troszkę większe. Ale też trzeba zaznaczyć, że jeśli czasami zdarzało się, że na coś brakowało nam pieniędzy, a nie była to dramatyczna kwota, to mogliśmy liczyć na przychylność Urzędu Miasta. Dostawaliśmy wsparcie. Na przykład w zeszłym roku mieliśmy spory kłopot z budżetem Mazurskich Spotkań z Folklorem. Wtedy zarówno Starostwo jak i Urząd Miejski bardzo nam pomogły. Dzięki temu udało się przygotować fantastyczną imprezę. Nie ukrywam, że w tym roku pewnie znów będziemy prosić o pomoc, bo jest krucho.

 

Zapytam inaczej. Z pewnością za każdym razem gdy planowany jest budżet na kolejny rok widnieje też w nim kwota przeznaczona na Przystanek Olecko. Czy ona od lat jest na stałym poziomie czy rośnie. Jak to wygląda?

 

To wynika z wielu różnych działań. Kiedyś wspierały nas browary, banki, firmy lokalne. Dziś bardzo trudno pozyskać sponsora. Pierwsze Przystanki były takim rodzynkiem. Nie było czegoś takiego nigdzie więc sponsorzy szli do nas chętnie. Przyjeżdżali ludzie z Polski i inwestowali w imprezę. Ale kiedy pomysł został podłapany przez innych wiele się w tej kwestii zmieniło. Teraz prawie każde miasto ma taką imprezę. To spowszedniało. Nie jesteśmy już tak łakomym kąskiem dla partnerów. Widzimy to jak dotknął kryzys lokalne zakłady, które nas przez lata wspierały. Kiedyś nie musieliśmy specjalnie o to prosić, a czuliśmy ogromne wsparcie. Ale taka jest ogólna tendencja na cały świecie.

 

Skoro wywołałeś temat, to porozmawiajmy chwilę o tym czym Przystanek był a czym jest. Każdy z decydentów i zwykłych mieszkańców miasta, których pytam o Przystanek podkreśla, że to już nie jest to. Wszyscy to wiedzą, każdy o tym mówi, ale też każdy podkreśla – to nie ja to inni, ewentualnie splot niekorzystnych okoliczności. Tymczasem zamiast biadolić trzeba by było zrobić z tym porządek. Ale ja nie widzę nikogo, kto by powiedział, że za to odpowiada. Wina jest poza nami. Wszyscy wiedzą, że Przystanek powinien być inny, ale nikt nie chce powiedzieć jaki. To wygląda na błędne koło.

 

Zdaję sobie sprawę, że podobnie jak to mam miejsce w przypadku piłki nożnej czy polityki wszyscy znają się na Przystanku. Każdy wie, jak on powinien w teorii wyglądać. Oczywiście jest super, gdy mamy mocny budżet i możemy przyciągnąć największe gwiazdy, bo mieszkańcy Olecka zasługują na to by te gwiazdy zobaczyć, ale uważam, że to niekoniecznie musi być nasz atut. Można zaprosić mniej medialne zespoły, które zagrają równie wspaniałą muzykę. Nie ukrywam, że od paru lat nam się to powoli udaje. Staramy się, żeby było różnorodnie. Coś dla młodych ludzi i dla warszawiaka, który akurat będzie w Olecku. On nie ma ochoty by po raz kolejny oglądać Dodę, czy innego tego typu artystę. On tu przyjeżdża przecież odpocząć. A w międzyczasie pójdzie do Amfiteatru i będzie uczestniczył w miłym evencie. Niemniej mnie zależy przede wszystkim by dać radość i satysfakcję ludziom w Olecku. Chcę, żeby wszyscy czuli, że mamy sympatyczne dni miasta i fajnie się bawimy. Czy Przystankiem Olecko jesteśmy w stanie przyciągnąć ludzi z zewnątrz? Nie sądzę. My tylko w niewielkim stopniu możemy pomóc w rozwoju turystyki. Według mnie do Olecka przyjeżdżają osoby, które chcą wypocząć w ciszy i spokoju. Powiedzmy sobie szczerze Olecko nie jest rozrywkowym centrum. Jeśli latem młody turysta chce pośmigać na skuterze to czuje się w Węgorzewie, Giżycku czy Augustowie jak na Marszałkowskiej. Do Olecka docierają osoby, które chcą wypocząć. To jest nasz atut. Dlatego z pełną świadomością mówię, że my gramy dla mieszkańców.

 

I w tym miejscu pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Po pierwsze na początku Przystanek przyciągał masę turystów. Po drugie kultura jest produktem i upraszając pewne rzeczy powinna się zwracać i stanowić element przemyślanej strategii marketingowej. Wtedy to ma sens. Dlatego uważam, cały czas trzeba myśleć nad Przystankiem, który będzie dla mieszkańców, ale który będzie też przyciągał turystów. Jeden z twórców imprezy opowiadał, że w latach 90. ludzie dziękowali wam za to, że stworzyliście świetny event, który przyciągnął turystów, którzy wydawali tutaj swoje pieniądze i tym samym napędzali koniunkturę lokalnym przedsiębiorcom. W takim kontekście to jest impreza i dla mieszkańców i dla turystów. I bardzo bym chciał aby takie myślenie o Przystanku wróciło.

 

Zgadzam się z Tobą. Kultura może zarabiać i powinna zarabiać. Ale trzeba pamiętać, że w latach 90. Olecko było porównywane do serialu Przystanek Alaska i miasteczka Cicely, a w tej chwili od kilkunastu lat takie Cicely mają Raczki, Świętajno, Filipów, Suwałki, Gołdap itp. Wiele rzeczy spowszedniało. Wspólnie z pracownikami Ośrodka Kultury stworzyliśmy coś, co było pierwsze na mapie Polski w tamtym czasie. Pamiętam, że przy okazji wyborów samorządowych niektórzy kandydaci mieli w swoim programie postulat, żeby przywrócić dawny blask Przystanku. Ja jestem od początku tej imprezy. Współtworzyłem ją z moimi kolegami, widziałem jak się zmienia. Do pewnych rzeczy nie ma już powrotu. Nawet gdybyśmy dziś powtórzyli ten sam program, co na początku, to nasze odczucia byłyby zupełnie inne. Być może Przystanek się nie zmienił tylko my się zmieniliśmy. W mieście panuje inny duch niż na początku lat 90.

 

 

Komentarze
Więcej w Festiwale, kultura, muzyka, Olecko, Po co nam Przystanek
Bitwa na głosy. Gramy dalej!

Olecko nie odpuściło i wsparło swoją drużynę. Za tydzień kolejne emocje, choć trzeba przyznać, że czwarty odcinek „Bitwy na głosy"...

Zamknij