XXXII Sztama w Olecku. Dzień trzeci

Ostatni dzień Sztamy, choć przepełniony lekką nostalgią, postawił kropkę nad „i”. Stało się jasne, że byliśmy świadkami stojącej na wysokim poziomie imprezy teatralno-muzycznej. Kto dotychczas powątpiewał, czy w Olecku jest zapotrzebowanie na kulturę, powinien przyjść choćby na zamykający festiwal spektakl oleckiego Teatru „6 i pół”.

 

Ale nim się wszystko „pozamykało” mogliśmy, dzięki instalacji Fundacji Sztuki Ciała przyjrzeć się różnym obliczom kobiecości. „Kobieta Kalendarz”, to bardzo sprawny, atrakcyjny wizualnie i co najważniejsze czytelny rodzaj manifestu pojmowania kobiecości. Czym jest, czym być może i czym być powinna. Znakomita muzyka na żywo Sambora Dudzińskiego, precyzyjny rytm, klarowność przekazu, perfekcja gestów, ruchów, subtelny humor i… znakomite aktorstwo. Spektakl dający do myślenia, choć bez nachalnej tezy, co w przypadku ogólnego przesłania nie było takie proste.

 

Koncert Wojciecha Grabka nie był łatwy. Także dla muzyka, który walczył na scenie ze złośliwością materii. Jednak ta dezynwoltura maszyn, z której wynikały nieprzewidziane sytuacje dodała koncertowi smaczku. Zmniejszyła dystans, jaki powstał poprzez fakt, iż artysta zaprezentował swoją skupioną i wymagająca muzykę w przestrzeni nieco zimnej, od odbiorcy mocno oddalonej. Bo jeśli w muzyce Grabka coś zachwyca, to na pewno rodzaj bliskości, która na koncercie staje się jeszcze mocniej odczuwalna, niedostrzegalnego dialogu, który wytwarza się między artystą, muzyką i widownią. Niemniej było klimatycznie, nastrojowo, momentami zabawnie. Muzyka, w której można było się zanurzyć.

 

Spektakl „Mąż zamarł, ale już mu lepiej” (olecki Teatr „6 i pół”), który tegoroczną Sztamę zamykał był najlepszym podsumowaniem imprezy. Jeśli wcześniej mieliśmy do czynienia z nadkompletami, to w tym przypadku możemy mówić o cudzie nadfrekwencji. Nie wiem jak sala teatru AGT mogła pomieścić tyle osób, ale trzeba przyznać, że wolne pozostały tylko miejsca wiszące. Każdy skrawek przestrzeni został zajęty przez widzów. Siedzieliśmy ściśnięci, często na podłodze. Nikt jednak nie marudził, nie kręcił nosem. W takich okolicznościach słowa szczególnego uznania należą się aktorom, dla których trudnym wyzwaniem musiało być granie, dla znajomych i przyjaciół, którzy znajdowali się na wyciągnięcie ich ręki. Publiczność, odwdzięczyła się artystom reagując spontanicznie w trakcie i po spektaklu (standing ovation!). Było radośnie, zabawnie i niezwykle wzruszająco. Na sali wyczuwało się poczucie wspólnoty. Z wszystkich uczestników wydarzenia emanowała pozytywna energia. Owa końcowa radość była najlepszym podsumowaniem „Sztamy 2011″.

 

Już wkrótce podsumowanie XXXII spotkań ze sztuką “SZTAMA”.

Komentarze
Więcej w kultura, muzyka, Olecko, ROK, Sztama, Sztama 2011
XXXII Sztama w Olecku. “Żywoty świętych osiedlowych”

Bóg świat stworzył. Świat jest obliczem Boga. Jaki Bóg taki świat.   W spektaklu "Żywoty świętych osiedlowych" Bóg lichy jest...

Zamknij