Bitwa na głosy szansą na sukces Olecka?

Przez ostatnie dni przeżywaliśmy niezwykłe emocje. Choć w castingu do „Bitwy na głosy” wzięło udział około 200 osób, to w całym mieście wyczuwało się nastrój ekscytacji. Dość powiedzieć, że w tym czasie naszą stronę odwiedziła tak wielka liczba użytkowników, że byliśmy w szoku, że tyle osób mieszka w naszym mieście. To tylko pokazuje skalę zainteresowania. Oczywiście nie wszyscy żyli „Bitwą na głosy”, ale zdecydowana większość mieszkańców Olecka o show telewizyjnej „Dwójki” mówiła i interesowała się wynikami castingu.

 

Olecko dostało niebywałą szansę. Kolejną. Sztaby marketingowców całymi dniami głowią się jak zaistnieć w programach informacyjnych. Nie od dziś wiadomo, że cieszą się one największą oglądalnością, największym zaufaniem (inna sprawa czy słusznie) i największym przełożeniem na sprzedaż. 30 sekund w „Wiadomościach” czy „Panoramie” jest o wiele cenniejsze niż 30 sekundowy spot reklamy przed którymś z tych programów. Tworzy się więc wydarzenia, eventy, spotkania tylko po to by przyciągnąć telewizję.

 

Każdy kto był wśród uczestników castingu mógł zaobserwować jak wiele pozytywnych emocji powstało w krótkim czasie. Jak szybko zawiązywano znajomości, jak łatwo wymieniano się numerami telefonów, jak wspierano się nawzajem. Niewiele było w tym rywalizacji. Zdecydowanie więcej zespołowości, wspólnoty, niezwykłej energii, która emanowała z uczestników. Nieważne kto ile miał lat. Ponad 80 letni pan Henryk doskonale odnalazł się wśród ludzi, którzy mogliby być jego prawnukami. Muzyka, śpiew stał się niebywałym spoiwem, połączyła pokolenia, osoby, które wcześniej nigdy się nie znały. Tak było zarówno pierwszego jak i drugiego dnia. To, co mogliśmy zobaczyć w Ełku, gdy wyselekcjonowana grupa 30 osób walczyła o 16 miejsce napawało niezwykłą radością i dodawało otuchy. Uczestnicy, choć przecież zdawali sobie sprawę, że są bezpośrednimi rywalami wspierali się nawzajem, cieszyli się z sukcesów kolegów i koleżanek. To, w przeważającej części były pozytywne emocje. To była energia, jakiej od dawna nie było widać w naszym mieście.

 

Pięć, nawet dziesięć minut sławy jakie przeżywa i przeżywać będzie Olecko powinno napędzić równie pozytywnie wszystkich, którzy za miasto i jego promocję odpowiadają. Nie wystarczy cieszyć się, z chwilowej sławy, czy dwusekundowej migawki, na której rozpoznamy naszych znajomych. Sztaby oleckich specjalistów od kultury, promocji i turystyki powinny gorączkowo pracować od kilku tygodni (odkąd stało się jasne, że „Bitwa na głosy” będzie miała miejsce w Olecku) nad szczegółowym planem, który pozwoli wykorzystać chwilową sławą i przekuć ją w trwałą wartość. Jeśli ludzie usłyszą o Olecku to z pewnością nie przyjadą tylko dlatego, że jesteśmy fajni i, daj Boże, nasza drużyna dojdzie do finału lub nawet zwycięży. Trzeba stworzyć spójną strategię marketingową, promocyjną, turystyczną z wykorzystaniem sławy jaką nam przyniesie „Bitwa na głosy”.

 

Nie trzeba wiele. Może wystarczy w tym roku zrezygnować z przesiąkniętych naftaliną, zmanierowanych, drogich festynowych gwiazd polskiego show biznesu, które prezentują się co roku w ramach „Przystanku Olecko” i postawić na młodość. Zaprosić kilka zespołów, które będą walczyć w „Bitwie na głosy” od marca w TV. Niech zaśpiewają dla lokalnej publiczności. Można także zorganizować warsztaty wokalne, taneczne, pod okiem gwiazd, przygotować show z udziałem tych, co w „Bitwie” się udzielają i tych, którzy nie mieli tego szczęścia. Dać szansę ludziom, którzy coś chcą robić. Niech to będzie „nasze”, wspólne. Niech do Olecka przyjadą ludzie z okolicznych miast, którzy przywiozą swoją energię. Ten plan powinien już teraz wykuwać się w pocie czoła speców od kultury i marketingu w Olecku. Możliwości jest wiele, ale one nie spadają z nieba jak biblijna manna, trzeba je wypracować. Już, właśnie teraz.

 

Choć nie jestem fanem tego typu programów, to ilość świeżego powietrza, intensywność emocji, radości, powiew prawdziwości jakie w ciągu tych kilku dni doświadczyło nasze miasto było absolutnie zaraźliwe. Nigdy już nie zgodzę się z tezą, że „Przystanek” umiera, bo jego historia zaczęła się w innych czasach. Dziś czasy są takie same. Ludzi zakręconych, szalonych, odważnych, i zwyczajnie mądrych nie brakuje. Są, dookoła nas. W dodatku w różnym wieku. Tylko nam się nie chce. Lepiej ponarzekać na wszystkie nieszczęścia świata, na kłody pod nogi jakie rzucają nam inni niż pomyśleć pozytywnie. Zamiast narzekania proponujemy lekcję śpiewania, grania lub pływania. Cokolwiek. Nieważne więc ile razy jeszcze Olecko pokażą w telewizji. Ważne, czy uda się nam stworzyć z tego faktu coś pozytywnego, czy osoby które za kulturę i miasto odpowiadają znajdą w sobie taką samą energię jak uczestnicy castingu. Jeśli nie, to przez następne lata znów będziemy mówili, „kiedyś to była inna sytuacja”.

 

Jutro (czyli w środę) władze naszego miasta spotykają się z prezesem (?) telewizji. Otrzymają od niego propozycje, współpracy przy okazji promocji miasta w ramach show „Bitwy na głosy”. Wiadomo, bowiem że TVP jest właścicielem znaku towarowego programu i bez jej zgodny nie wolno nikomu nawet kiwnąć palcem. Szkoda, jednak że nie pojedziemy do szefów telewizyjnej „Dwójki” z własną koncepcją, własnymi pomysłami. Szkoda, bo niczego prezesowi telewizji nie ujmując, co on może wiedzieć o naszym mieście.

 

 

Komentarze
Więcej w Bitwa na Głosy, kultura, Olecko, Przystanek Olecko
Pociągiem do Kruklanek i Raczek czyli jak mieszkańcy Prus kolej budowali

W najbliższy czwartek, 19 stycznia w siedzibie Oleckiej Izby Historycznej odbędzie się kolejne ciekawe spotkanie poświęcone historii naszym ziem i...

Zamknij