Dwa kółka na ostro

Najpierw były składaki, “komunijne” górale i BMXy. Z wiekiem doceniało się kolarzówki i rowery miejskie. Ostatnio natomiast zaroiło się od tzw. “holendrów”, wszak rynek rowerowy również ulega modom. Popularność poszczególnych typów rowerów przypomina mi sinusoidę, gdzie począwszy od prostego, służącego latami składaka, poprzez górale z rekordową ilością przerzutek i amortyzatorów znów “opadamy” wsiadając z powrotem na proste, najczęściej 3-przerzutkowe holendry. Czy jednak można pójść jeszcze krok dalej w tej prostocie? Czy zbliża się kolejna szalona moda, tym razem na… ostre koło? Ostre koło (ang. fixed gear) to rower w najprostszej postaci, pozbawionej wszystkich zbędnych dodatków takich jak na przykład przerzutki czy.. hamulce. Cały mechanizm napędowy opiera się na jednej zębatce na korbie i jednym trybie na tylnej piaście, a więc jest tylko jedno przełożenie, co skutkuje tym, że nie da się jechać bez pedałowania (np. jadąc z górki). Zawsze więc gdy kręci się tylne koło, kręcą się też pedały. Ostre koło zostało zapoczątkowane przez kurierów, którym zależało na jak najmniejszej wadze roweru. Dzisiaj jednak rzesza fanów ostrego koła stale rośnie. Chwalą oni ten typ rowerów bo: “proste jest piękne”, poprawia kondycję i mięśnie nóg, można robić na nim wiele tricków (np. jechać do tyłu) i – prozaicznie – jest mało atrakcyjny dla złodziei. Można już mówić nawet o pewnej subkulturze “ostrokołowców”, którzy nie tylko na tych rowerach jeżdżą, ale także sami je konstruują. Czy będzie to hit następnego lata? Poczekamy zobaczymy…

Komentarze