Alain Mabanckou
“Kiedy mędrzec wskazuje księżyc, dureń patrzy na palec” – w twórczości Alain’a Mabankou (kongijskiego pisarza, tworzącego w języku francuskim) zderzamy się z tak uniwersalnymi prawdami, jak i z nieznanymi światami: Nzambi Ya Mpungu, mikstury mayamvumbi i sobowtórów szkodliwych. Alain Mabanckou jest już od dłuższego czasu znany polskim czytelnikom dzięki przekładom Jacka Giszczaka.
W jednej z książek Alain’a Mabanckou bohaterem jest jeżozwierz, który zwierza się Baobabowi. Snuje opowieści o człowieku zwanym Kimbaldim, jego inicjacji w Mossace i życiu w Sekepembe, drugim ja, dziwnym świecie zwyczajów (próbach srebrnej bransolety i truchła), “zjadaniu” ludzi i autorytecie szamanów. I jakkolwiek istnienie równoległych światów jest dla przeciętnego Europejczyka pojęciem i faktem znanym, tak zderzenie się z afrykańskimi legendami, połączonymi z licznymi odniesieniami do literatury światowej odsłania nieznane i obce kulturowo obszary czyniąc je bliskimi. Odsłania podobieństwa, jak i bardzo aktualny fakt, że z niewiedzy mogą utworzyć się negatywne emocje: rozważania o naturze człowieka to także opis trudnego, ale i barwnego świata powoli układających się relacji afrykańskich emigrantów z Francuzami ukazanych w książce “Black Bazar”.
Alain Mabanckou odwiedził Polskę całkiem niedawno. Zapytany przez dziennikarzy chętnie wypowiadał się w kontekście imigrantów, powszechnego strachu, dla którego wyzwoleniem jest m.in.: poszerzenie wiedzy. Warto przypomnieć niejako przy okazji, że podczas stanu wojennego do RPA docierali także polscy uchodźcy, którzy zatrudniali się do pracy w policji, co miało swoje różne odcienie. Żyjemy w czasach “Strategii antylop”- przypomina o tym także książka Jeana Hatzfelda dotycząca wojny w Rwandzie. Wszyscy rozpierzchamy się przed światem niewyobrażalnego okrucieństwa w nadziei, że ktoś ze stada ocaleje.
E.K.