To jednak nie ognisko, a przypadki rozproszone. I będzie więcej
Jak się okazuje podane dzisiaj informacje na stronie Urzędu Wojewódzkiego nie do końca odzwierciedlają sytuację epidemiologiczną w naszym powiecie. Porządkując fakty trzeba zacząć od zdementowania informacji o ognisku koronowirusa Samodzielnym Publicznym Zespole Zakładów Opieki Długoterminowej w Jaśkach. Owszem odnotowano tam przypadki zarażania, ale u osoby/osób, która nie ma bezpośredniego kontaktu z chorymi. Na razie więc szpital pozostaje bezpieczny
Skąd więc taki nagły wzrost przypadków w powiecie oleckim? Jak tłumaczy Katarzyna Dryl – Nerkowska Powiatowy Państwowy Inspektor Sanitarny są to w przytłaczającej większości przypadki rozproszone i dotyczą one osób, które zostały skierowana przez lekarzy rodzinnych na testy na podstawie objawów. I jak się okazuje, jeśli chodzi o Olecko, są to osoby, które zgłaszając się do lekarza mają typowe objawy przeziębieniowe.
- To najczęściej zmęczenie, osłabienie, bóle mięśni, lekka temperatura, raczej stan podgorączkowy, lekki kaszel. Może ze 30% chorych miało typowe objawy typu czyli utrata smaku czy węchu. – podkreśla Katarzyna Dryl – Nerkowska – W ostatnim czasie zauważyliśmy też nowy objaw; rewolucje żołądkowo – jelitowe. Dlatego mam prośbę, nie bagatelizujmy żadnych objawów, tylko jeśli poczujemy się źle, to natychmiast powinniśmy skontaktować się telefonicznie z lekarzem. Podkreślam telefonicznie, żeby bez potrzeby nie chodzić na izbę przyjęć, czy do gabinetów. Z tego co wiem, lekarze już dobrze radzą sobie z nowymi obowiązkami i raczej bez problemu wysyłają chorych na testy. Dlatego proszę się do nich zwracać jeśli tylko poczujemy, że coś “nas bierze”. W żadnym wypadku w takiej sytuacji proszę nie iść do pracy (to proszę podkreślić) czy odwiedzać znajomych lub rodzinę. Szanujmy siebie i innych.
Niestety pani Inspektor nie ma złudzeń: koronawirus na serio dotarł do Olecka i w najbliższym czasie można się spodziewać, kolejnych przypadków. Tego się nie da powstrzymać, przyznaje pani Katarzyna. Na szczęście większość osób przechodzi chorobę raczej w łagodny sposób. W szpitalu przebywa jedynie 2 chorych, choć jak podkreśla pani Katarzyna w tej kwestii, z powodów tak zwanych systemowych sanepid nie dysponuje pełnymi danymi.
W Olecku na szczęście nie ma na razie problemów z testowaniem i charakterystycznych dla dużych miast wielogodzinnych kolejek.Wyniki spływają też w miarę sprawnie. Dzisiejsze 37 przypadków to efekt testowania w piątek (12 przypadków) i w sobotę (25). Zliczanie przypadków wygląda w ten sposób, że dane z powiatu spływają do godz. 21.00 potem są przekazywane do wojewody, który następnego dnia o 8.00 rano otrzymuje raport i na tej podstawie powstają ogólnokrajowe komunikaty.
Katarzyna Dryl – Nerkowska zaznacza też, że od soboty zmieniły się niektóre przepisy:
- Dotychczas było tak, że jeśli jakaś osoba miała kontakt z osobą zakażoną, to musiała iść na kwarantanne, a wraz z nią cała rodzina. Czyli jeżeli żona miała kontakt w pracy z kimś, kto miał wynik pozytywny, to razem z nią kwarantannę odbywał jej mąż, dzieci, rodzice, osoby z którymi zamieszkiwała. Od soboty wygląda to inaczej. Jeśli żona miała kontakt z osobą chorą, to tylko ona jest w kwarantannie. Członkowie jej rodziny, z którymi mieszka nie podlegają kwarantannie. Druga ważna zmiana jest taka, że dotychczas jeśli chodzi o kwarantannę wydawaliśmy decyzję w trybie administracyjnym, co wiązało się ze sporą biurokracją. Obecnie nakładamy kwarantannę poprzez zapis w systemie elektronicznym.
Istotne jest także to, że informacja o osobach znajdujących się w kwarantannie automatycznie dociera do ZUS-u. A ZUS z kolei w ciągu trzech dni musi przekazać informację pracodawcy. Osobie znajdującej się w kwarantannie przysługuje 80% wynagrodzenia, przy czym pracodawca, o ile osoba przebywająca w izolacji nie jest zakażona, może zlecić jej pracę zdalną, ale wtedy powinien wypłacać pełną pensję.
Obecnie aż 12 pracowników oleckiego sanepidu zajmuje się koronawirusem. Na początku zdarzało się, że ludzie dzwonili nawet późno w nocy – o 1.00, czy 2.00 w nocy. Teraz sytuacja się nieco uspokoiła, choć jak podkreśla pani Inspektor wczoraj skończyła obdzwaniać wszystkich około godz. 22.00. Niestety nie zawsze są to przyjemne telefony. Zdarza się, że pracownicy słyszą wyzwiska, przekleństwa, bo ktoś nie wierzy, bo ktoś mówi, że jest zdrowy, bo pyta, kto mu za to zapłaci. Ale jak podkreśla Katarzyna Dryl – Nerkowska jeśli tyko są jakieś osoby samotne, starsze, osoby, którym nie ma kto pomóc, gdy znajdą się w kwarantannie, to pracownicy sanepidu przekazują takie informacje do MOPS-u. Z kolei pracownicy MOPS-u jeśli tylko jest taka potrzeba pomagają tym osobom, robiąc np. zakupy.
Na koniec pani Katarzyna Dryl – Nerkowska Powiatowy Państwowy Inspektor Sanitarny podkreśla – nośmy maseczki. Nawet te bawełniane.
- Niestety tyle niepotrzebnych rzeczy powiedziano o maseczkach na początku pandemii – wzdycha – ale one pomagają, zabezpieczają. Mieliśmy w Olecku przypadek osoby pozytywnej, która w pracy nosiła maseczkę. Pracowała z koleżanką biurko w biurko i na szczęście koleżanka, właśnie dzięki temu, że obie panie nosiły maseczki nie zaraziła się. Każdemu kto wątpi w sensowność maseczek mogę dokładnie wytłumaczyć jak to działa. Gdybym tylko miała tyle czasu. Nie bądźmy jednak dziećmi i dbajmy o innych. Naprawdę niewiele trzeba, maseczka, dystans i dezynfekcja, bo koronawirus jest już w Olecku i jeszcze przez jakiś czas będzie.
Katarzyna Dryl – Nerkowska potwierdziła także, że jedna z pracownic oleckiego sanepidu miał wynik pozytywny i część pracowników pracowała trybie zdalnym. Nie chciała jednak potwierdzić informacji dotyczącej w jakich okolicznościach doszło do zakażenia.