Brama niczyja

Losy bramy cmentarza ewangelickiego w Olecku pozostają klasycznym przykładem traktowania historii i dziejów Warmii i Mazur, regionu, miasta przez większość mieszkańców i władze.

Ciekawe czy zadawaliście sobie kiedykolwiek pytanie co stało się z bramą, która zdobiła wejście na stary cmentarz ewangelicki od ulicy 11 listopada? Zapewne nie. Wiadomo, brama. Jest, to dobrze. Nie ma, też nic wielkiego się nie dzieje. W końcu to cmentarz „poniemiecki”, który przez wiele lat stanowił znakomite miejsce dla wszelkiego rodzaju poszukiwaczy złomu i doskonałą melinę dla lokalnych pijaczków. Kiedyś, jeden z piękniejszych i najbardziej tajemniczych punktów na mapie naszego miasta, z niezwykłymi i niejednokrotnie kunsztownie zdobionymi ogrodzeniami, dumnymi płytami nagrobnymi i historią zapisaną w kamieniach.

 

Cmentarz przetrwał socjalizm, jeszcze w latach 80, wiele grobowców zachowało swój niepowtarzalny wystrój, choć już wtedy był systematycznie niszczony. Dziki, zapuszczony stanowił schronienie dla tych, którzy nasze miasto budowali, którzy o nie przez lata dbali i którzy nadali mu niepowtarzalny charakter. Brama strzegła ich spokoju. Niezależnie od ich politycznych poglądów, zasług w życiu doczesnym. W śmierci wszyscy równi pozostali. Ich życie, ich historia to, choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo się starali o tym nie pamiętać, także historia naszego miasta. A jeśli miasto jest „nasze”, jeśli pozostaje dla nas ważne, to musimy uszanować także jego historię. Szacunek najlepiej pokazuje się nie w łatwych deklaracjach, ale w gestach, czynach i działaniach.

Po ’89 roku dewastacja cmentarza postępowała, choć już nie w tak zastraszającym tempie. Wywieziono z niego wszystko. Kamienie nagrobne, ogrodzenia. Pojawił się pomysł, by cmentarz zamienić w park. W ten symboliczny sposób z pewnością udałoby się wymazać, przynajmniej część „nie naszej” historii miasta. Nikt na początku przemian nie myślał o zabezpieczeniu nekropolii. Niszczała, bo nie wiadomo było, co z nią zrobić. Na szczęście udało się ją uratować. Nowa władza, dzięki determinacji kilku osób zajęła się cmentarzem. Sami nie mogliśmy/nie chcieliśmy to poprosiliśmy o pomoc krewnych tych, których szczątki spoczywają na cmentarzu. Wspólnie i tym, którzy z miasta wyjechali i tym, którzy w nim teraz mieszkali udało się ocalić nekropolię od ostatecznej zagłady i przywrócić na niej ład i porządek.

 

Brama stała. Niszczała, bo przecież nikomu do głowy nie przyszło by ją w jakikolwiek sposób zabezpieczyć. Aż pewnego dnia „litościwy” mieszkaniec Olecka przyjechał, bramę zdemontował i zabrał do siebie. Jakby jego była. A przecież ona należała do zmarłych i ich rodzin. Ale, że zmarli po niemiecku mówili, to i brama niemiecka była, a jak niemiecka znaczy niczyja i zabrać ją można. O bramę krzyku nie było. Zniknęła, trudno. Kto tam niemieckiej bramy będzie szukać. Szkoda czasu. Wszak nasza funeralna tradycja dopuszcza, by z cudzych grobów ozdoby zabierać. Mało to razy, kwiaty, wieńce, a nawet co bardziej ozdobne znicze znikały? Polskie, choć czasami z dalekich krajów przywiezione. Nikt więc po niemieckiej bramie nie płakał. Umarli z grobów nie powstali, choć w dzieciństwie babcia uczyła mnie, że jak się spokój ducha zmarłych naruszy, to oni potem w nocy, w snach nas prześladują. Widać niemieccy zmarli mniej pamiętliwi od lokalnych przodków się okazali.

 

Po latach brama nowemu Właścicielowi zawadzała. Wielka była. Do tego koszty poniósł demontażu. Sprzedać ją postanowił. Jakby była jego, choć przecież do umarłych należała. Wiedział jednak, że umarli o swoje się nie upomną. Zaproponował więc znanemu w mieście Kolekcjonerowi, by ten „Jego”, (czyli Właściciela) bramę odkupił. Kolekcjoner odmówił. Słusznie, bo na kilometr paserstwem to pachniało. Choć niemieckim, więc może ideologicznie słusznym. Brama w końcu na złom trafiła. Punkt skupu ją zakupił za podwójną cenę i rachunek wystawił. Do głowy nikomu nie przyszło zapytać, skąd Właściciel bramę posiadał – wszak brama niemiecka była. Umarli nie mówią, więc pytać nie ma sensu. „Właściciel” pieniądze zainkasował za bramę, co jego nie była. Jakiś czas potem Kolekcjoner odkrył bramę na skupie złomu. Bez wahania zakupił i bramę uratował. I wpadł na wszeteczny i przewrotny pomysł, by bramę umarłym oddać.

 

Jak postanowił, tak zrobił. Bramę do renowacji przekazał, władze, początkowo sceptyczne przekonał i brama jesienią wróci na swoje miejsce.

W Polsce celebrujemy śmierć i umarłych. Odwiedzamy groby naszych bliskich przy wszystkich możliwych okazjach. Dbamy o cmentarze, stawiamy pomniki, nadajemy ulicom, placom, szkołom imiona tych, którzy odeszli, a których warto zachować na dłużej w pamięci. Jednocześnie potrafimy bez zmrużenia okiem rozebrać stary cmentarz. Wywieźć z niego wszystko, co tylko się da. Tylko dlatego, że jest nie nasz. Ci, którzy zostali na tym cmentarzu pochowani też byli przekonani, że są u siebie. I że zawsze będą. Okrutne losy historii przewróciły wszystko do góry nogami. Dziś my jesteśmy mieszkańcami tego miasta. Pamiętając o krzywdach jakich doznaliśmy nie możemy ich przekładać na jednostki, karać tych, którzy często odeszli zanim zaczął się nazizm. My też odejdziemy, co nie zmienia faktu, że z pewnością będziemy chcieli by pamięć o naszych przodkach pozostał trwała. Dbając o nekropolie mamy nadzieję, że przetrwają one dłużej i nikt w przyszłości nie wywiezie nagrobnych kamieni, nie zdemontuje bramy i odda ją na złom.

 

Brama wróci na swoje miejsce dzięki Zdzisławowi Bereśniewiczowi, który uratował ją od zniszczenia i Oleckiemu Stowarzyszeniu Aktywnych “Zamek”, które rzecz całą organizacyjnie koordynuje. Radny Wojciech Leonarczyk działania wspiera i dba by władza o bramie nie zapomniała. Tymczasem brama jest restaurowana, przez uczniów ZST w ramach zajęć lekcyjnych, ale brakuje jeszcze około 5 tys. zł (a nie jak podaliśmy na początku 30 tys zł). Sporo, ale to jest nasz dług i wobec historii i wobec zmarłych. I naszych i tych „Innych”. Także wobec pamięci. Będziemy starali się zachęcić was, byście choć trochę wsparli renowację bramy. Jeszcze nie wiemy w jaki sposób, ale czekamy na propozycje. Wiemy, że nie wszystkim ten pomysł się spodoba. Ale nie mamy wyjścia, każdy z nas ma bliskich, którzy już odeszli. Być może przebywają oni w miejscu, w który spotykają się z innymi mieszkańcami naszego miasta. Niezależnie od wyznania i języka, którym posługiwali się na co dzień. A pamięć ma sens tylko wtedy, gdy jest ciągłością i obejmuje także tych, których nie znaliśmy i którzy być może byli nam bardzo odlegli.

Na zdjęciu wizualizacja odrestaurowanej bramy

Komentarze
Więcej w cmentarz ewangelicki, Historia
Witaj majowa jutrzenko. Święto Konstytucji w Ełku

Miasto Ełk słynie z hucznych uroczystości rocznicowych. Nie inaczej będzie w święto Konstytucji i w poprzedzający je Dzień Flagi. W...

Zamknij