Janusz Korwin Mikke postanowił zabrać głos w sprawie tragedii jaka się wydarzyła w Ełku. Polityk napisał, że „cudzoziemcy muszą się nauczyć, że nie są u siebie – i muszą respektować polskie obyczaje.”
Wczoraj późnym wieczorem w Krakowie, 38-letni Damian S. pracownik jednej z restauracji, krakowianin pełną gębą, postanowił definitywnie rozstrzygnąć spór, który rozpoczął kilka chwil wcześniej, z przypadkowym przechodniem. Pobiegł po nóż i zaatakował. Jak się okazało przypadkowego człowieka (nie tego, z którym zaczął spór), młodego chłopaka, który przyjechał do Krakowa na pogrzeb dziadka. Chłopak obcy był, nie tutejszy. Nie znał krakowskich obyczajów. A krakowskie obyczaje lepiej w Krakowie respektować. Wedle tych, obyczajów spory w Krakowie coraz częściej rozstrzyga się za pomocą noża (wczorajsze wydarzenie nie było pierwszym tego typu). Albo i maczet. To akurat ulubione narzędzie perswazji krakowskich kiboli. Kraków słynie nie tylko z obwarzanków, ale i właśnie takich obyczajów.
Inny już nie tylko krakowski, ale ogólnopolski obyczaj to słynne jebać policję (to jeśli dobrze zrozumiałem, wydarzenia w Ełku nowy, obowiązkowy element polskiego patriotyzmu). Dlatego polscy patrioci, z Bogiem, honorom i ojczyzną na ustach jebią polską policję. A teraz to i nawet podwójnie polską, bo pisowską, a więc patriotyczną do cna. No i jebią. Przy każdej nadarzającej się okazji. Polskich tradycji i polskich obyczajów w ten sposób bronią. Cóż, kiedyś polska młodzież, śpiewała polskie piosenki. Ale to dawno było. Dziś polscy patrioci jebią polską policję. I jak tu nie westchnąć i nie powiedzieć – dawniej, to były czasy.
Mnie świętej pamięci babcia uczyła, że się nie kradnie, że się dobrym jest dla wszystkich ludzi. Uczyła mnie też, że dobry chrześcijanin, to nie ten, co zdrowaśki ciągle powtarza i w kościele częściej niż ksiądz siedzi. Coś mi się jednak widzi, że nie taką tradycję i nie taki obyczaj postulował Korwin Mikke. I nie w imię takiej tradycji polscy patrioci przelewali polską krew na ulicach pruskiego Ełku.
No i z domu wyniosłem, że nóż to do krojenia chleba służy. Źle mnie wychowano?
Ps. Mordercy (pozwalam sobie użyć określenia ministra Błaszczaka) z Krakowa zacierać ślady pomagała właścicielka restauracji Maria N. i Krzysztof F. To też taka polska tradycja, pomagać koledze, choć przecież zbój, łobuz i jak zauważa minister Błaszczak morderca.