Po co nam “Przystanek Olecko”? cz. 3. Ostatnia

Brzmi to nieelegancko, może nawet brutalnie, ale nie zmienia to faktu, że kultura to taki sam produkt jak wszystkie inne dobra konsumenckie. Podlega ocenie odbiorców, którzy decydują o „zakupie”, prawom wolnego rynku. Nie bez przyczyny używa się określeń „przemysł muzyczny” czy „przemysł rozrywkowy”. Kultura stała się ważnym, niezbędnym elementem oferty turystycznej. Zrozumiały to już dawno światowe turystyczne metropolie. Dziś turyści szukają nie tylko przyjemnych estetycznych wrażeń, nie tylko chcą zwiedzać, wylegiwać się na plaży, czy odpoczywać na łonie natury. Muzea, galerie, teatry, festiwale, eventy przyciągają w takim samym stopniu jak piękne kościoły, czy zabytkowe kamienice. Coraz częściej zdarza się, że goście przyjeżdżają do konkretnego miasta ze względu na interesującą imprezę, przy okazji zapoznając się lokalnymi atrakcjami.

 

Nie wystarczy tylko dobrze „wyglądać”. Trzeba mieć jeszcze duszę. Przez wiele lat Kraków, najbardziej „eksportowe” miasto w Polsce trwało w przekonaniu, że posiada odpowiednią magię i, nie mając wewnętrznej konkurencji, jest w stanie przyciągać niezliczone rzesze turystów. Aż, kilka lat temu (jeszcze przed kryzysem) nadszedł krach. Ruch turystyczny spadł o 30%. Gigantyczne straty ponieśli hotelarze, gastronomia, biznes oparty na zwiedzających, którzy do miasta przybywali. Okazało się, że zabytkowe uliczki to za mało. Choć już wcześniej przestrzegano przed tego typu katastrofą, to jej skala zaskoczyła wszystkich. Reakcja była natychmiastowa. Stworzono spójny program kulturalny, dopasowany do różnorodnych potrzeb turystycznych, który w błyskawicznym czasie zyskały uznanie, także wśród zagranicznych odbiorców. Na efekty trzeba było jednak czekać kilka lat. Dopiero w tym roku, branża turystyczna zaczęła mówić o odbiciu się od dna. Turyści do miasta wrócili. I to Ci, na których najbardziej wszystkim zależało, zamożni, ambitni, ciekawi, wymagający. Z ulic, pubów i restauracji powoli znikają tzw. „angole” symbol turystycznego upadku miasta.

 

Zainwestowano wiele pieniędzy, powstało mnóstwo świetnych, czasami kameralnych pomysłów. Każdy weekend obfituje w różnego rodzaju wydarzenia. Krakowskie Biuro Festiwalowe, które odpowiada za zdecydowaną większość „miejskich” imprez, jest mózgiem wszystkich operacji i wykonuje gigantyczna pracę. Paradoksalnie w obliczu sporych kłopotów finansowych miasta nikt nie kwestionuje istniejących programów kulturalnych. Powszechna krytyka dotyczy tylko najbardziej „ludycznej” imprezy – „Wianków”, która bardziej przypomina festyn niż poważny artystyczny event.

 

Kraków, Wrocław, Warszawa, Katowice dołączają do Europy. Przykład tego ostatniego miasta może wprawiać w zdumienie. Przez wiele lat symbolem Katowic był stary, sypiący się dworzec kolejowy, jedno z najgorszych miejsce dla tych, którzy mieli spędzić tam pół nocy w oczekiwaniu na pociąg. Tymczasem dziś Katowice to niezwykle prężny ośrodek sztuki. Młodej, awangardowej, prowokującej. Miasto zmienia swoje oblicze. Dzięki kulturze. Okazało się, że to w tej chwili najlepszy towar stolicy Górnego Śląska. Wielu młodych ludzi słysząc „Katowice” nie kojarzy tej nazwy z kopalniami i bohaterami filmów Kazimierza Kutza, ale z licznymi awangardowymi i niepokornymi eventami i festiwalami.

 

Równie efektowną pracę wykonano we Wrocławiu, Warszawie. Do tego grona aspiruje ostatnio Bydgoszcz, Lublin, a nawet Białystok.

 

Przykłady ze świata są jeszcze bardziej budujące i pokazują, że inwestując w kulturę można na niej przyzwoicie zarabiać. Festiwal Isle Of Wight przynosi angielskiej wyspie 15 mln funtów zysku. Duńskie Roskilde, w którym co roku odbywa się jeden z największych i najsłynniejszych festiwali w Europie – w ciągu tygodnia zarobiło około 100 mln euro. To jest jedna trzecia rocznych zysków miasta z turystyki! W Polsce mieszkańcy Kostrzyna nad Odrą, gdzie odbywa się Przystanek Woodstock, jeszcze w 2004 roku wysyłali listy otwarte do Burmistrza, z żądaniem rozliczenia imprezy. Dziś 95% społeczności tego niewielkiego miasteczka opowiada się za utrzymaniem „Przystanku Woodstock”. Bez niego budżet miasta i dochody jego mieszkańców zmalałyby drastycznie.

 

Kultura jest więc towarem. Inwestując w nią osiągamy nie tylko wymiar edukacyjny, ale przede wszystkim merkantylny. Jak każdy produkt podlega ocenie zysków i strat. Kulturę dziś tworzy się nie tylko dla sztuki, ale głównie dla wymiernego zysku – promocyjnego, finansowego, PR.

 

Odnosząc te informacje do „Przystanku Olecko” trzeba powiedzieć, że w obecnej formule finansowanie imprezy jest wyrzucaniem publicznych pieniędzy w błoto. Impreza czemuś i komuś ma służyć, musi mieć zdefiniowanego odbiorcę oraz program, zbudowany z myślą o tym odbiorcy. Ma przyciągnąć do miasta turystów. Pobieżny szacunek pozwala wyliczyć, że jedna osoba przyjezdna, która przez 4 dni uczestniczy w „Przystanku” zostawia około (minimum) 50 zł dziennie. Czyli 200 zł. przez 4 dni. Jeśli udałoby się do miasta przyciągnąć choćby i 500 osób, to kwota ta urasta do wysokości 100 000 zł. Większa ilość uczestników, to znacznie większe wpływy zarówno dla lokalnych przedsiębiorców jak i do miejskiej kasy (podatki). A lepsza oferta programowa to lepszy, zamożniejszy odbiorca, który wyda większą ilość pieniędzy.

 

„Przystanek Olecko” wymaga poważnej i rzetelnej debaty. W obecnym kształcie jest tylko i wyłącznie „miejską potańcówką”. Nikogo do miasta nie przyciąga, średnio kogokolwiek edukuje, nie rozwija miasta intelektualnie. Władze nie mogą ograniczać swojej inwencji tylko do tego, że przekazują założoną w budżecie kwotę (podobno od lat w tej samej wysokości!, przy z roku na rok rosnących kosztach) i bronią niczym niepodległości idei darmowego festynu, najlepiej z udziałem tzw. „głośnych nazwisk”. Choćby władze przeznaczały na imprezę 10 zł. to muszą to być pieniądze sensownie wydane. Pieniądze, które tak jak w biblijnej przypowieści o Talentach należy pomnożyć, a nie zakopać w ziemię.

 

Dlatego trzeba zrezygnować z idei darmowych koncertów. Wprowadzić opłaty (tym samym zwiększyć budżet imprezy) za uczestnictwo w „Przystanku”. Niewielkie, w wysokości np. 10 zł. Argument, że mieszkańcy nie wezmą udziału w imprezie jest dość bałamutny, gdyż sugeruje, że jedynym magnesem przyciągającym publiczność na „Przystanek” jest jego „darmowość”. Smutna to byłby konstatacja, bo zakładająca, że jest to publiczność niewymagająca. A sztuka domaga się odbiorcy wymagającego.

 

Konieczny jest solidny lifting znaku towarowego „Przystanek Olecko”. On, biorąc pod uwagę marketingowy aspekt sprawy, wciąż posiada ogromny potencjał. Mądra i intensywna współpraca różnych podmiotów oraz różnych grup i środowisk może przynieść realne korzyści. Trzeba tylko zacząć poważnie o tym rozmawiać. Władze muszą zmienić swój sposób myślenia o imprezie. Muszą zacząć traktować „Przystanek” rzeczywiście priorytetowo, a nie na poziomie deklaratywności.

 

Pomysłów i rozwiązań jest wiele. Niemniej jeśli skończy się na „gadaniu”, odbijaniu piłeczki, wyjaśnianiu, sprostowaniach, komentarzach i tłumaczeniach, to do niczego nie dojdziemy. Historia „Przystanku” to jasne i ciemne karty. Wracajmy do tych jasnych i spróbujmy zbudować nowe. Za to czym „Przystanek Olecko” jest i czym będzie odpowiadamy wszyscy – władze, artyści mieszkańcy miasta. Możemy się długo spierać i „rwać szaty”, ale możemy też uczciwie sobie powiedzieć idziemy dalej i pracujemy, poszukujemy najlepszego dla miasta rozwiązania. Dlatego, rozpoczynając dyskusję nad przyszłością „Przystanku Olecko” proponujemy osobom (wszystkim) za „Przystanek” odpowiedzialnym następujące ogólne rozwiązania.

 

  • powołać wolontaryjny Komitet Przyjaciół „Przystanku Olecko”, który będzie inicjował oddolne dyskusje, pełnił funkcje doradcze, pozyskiwał różne pomysły, podpowiadał, doradzał, inspirował Biuro Organizacyjne.

  • zbudować wokół imprezy silny wolontariat, zachęcić mieszkańców i osoby z zewnątrz, do aktywnego uczestniczenia w tworzeniu programu imprezy.

  • powołać niezależne od miasta i nacisków Biuro Organizacyjne, które będzie pracowało 12 miesięcy, będzie odpowiadać za strategię, promocję i program i współpracować z Komitetem oraz władzami

  • Biuro we współpracy z Komitetem zdefiniuje odbiorców – target imprezy. Przy czym, dobierając target, należy pamiętać między innymi, o tzw sile nabywczej targetu, zainteresowaniach, atrakcyjności dla potencjalnych sponsorów, mobilności itp. itd.

  • Biuro we współpracy z Komitetem wyznaczy główne kierunki programowe imprezy, tak aby odpowiadały one parametrom założonego targetu oraz biorąc pod uwagę różne możliwości finansowania imprezy nie tylko z budżetu miasta (pozyskanie finansowania z zewnątrz)

  • jednocześnie Biuro opracuje kosztorys uwzględniający zarówno wydatki jak wpływy oraz harmonogram. Istotna, jeśli nie najważniejsza, pozostaje strategia rozwoju „Przystanku Olecko” z uwzględnieniem kolejnych 5 edycji imprezy, zawierająca budżet, target, program, promocję oraz proporcje w jakich kolejno; miasto, województwo oraz ewentualni prywatni sponsorzy mieliby wesprzeć imprezę w następnych latach

  • zadaniem Biura będzie także wyznaczenie celów promocyjnych, marketingowe i finansowych jakie ma spełnić impreza w ciągu roku, pięciu i dziesięciu lat.

 

To bardzo ogólne propozycje, będące podstawą do dalszych dyskusji. „Przystanek Olecko” może i powinien być mocnym punktem na kulturalnej mapie naszego regionu. Nadal ma szansę stać się doskonałym magnesem dla turystów, może przynosić korzystne efekty finansowe dla mieszkańców i dla miasta. Nie może rozmyć się w marazmie i bylejakości. W obecnej formule „Przystanek” zmierza po równi pochyłej. Nikomu, poza władzami, niepotrzebny z dumy i chluby miasta staje się jego wstydem.


Tym, którzy przeczytali całość, wszystkie trzy części (część pierwsza https://www.iolecko.com/artykul/123/Po-co-nam–Przystanek-Olecko—Cz-1.html , część druga https://www.iolecko.com/artykul/128/Po-co-nam–Przystanek-Olecko—Cz-2.html) dziękujemy i gratulujemy.

 

Zapraszamy jak zawsze do dyskusji. Mamy nadzieję, że podrzucicie trochę własnych pomysłów, może się z nami nie zgodzicie, a może chcecie tylko pomarudzić. Jeśli chcemy, żeby „Przystanek” stał się dla nas znów ważny, musimy zacząć od rzeczy najprostszych – rzetelnej dyskusji.

 

Komentarze
Więcej w Duma i wstyd, Festiwale, Olecko, Po co nam Przystanek, Przystanek Olecko
Grabek na Sztamie. Polecamy

Wojciech Grabek znany po prostu jako Grabek to odkrycie ostatnich lat. Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno w...

Zamknij