Przystanek Olecko?

Przystanek Olecko?


Olecko jeszcze do niedawna należało do miast na Mazurach, które kojarzyło się z czymś przyjaznym i otwartym. Stali za tym konkretni ludzie. Owiane legendą Przystanki Olecko, Wszechnica Mazurska, dobre relacje z byłymi niemieckimi mieszkańcami Olecka, środowisko artystyczne czy nawet taki drobiazg jak Wiewiórcza Ścieżka wokół jeziora.


Przyjeżdżam do Olecka dość często. Lubię to miasto, jego położenie. Może też przeglądam się z ciekawością w tym jak toczy się tutaj życie, porównując to z moim rodzinnym Giżyckiem. Poznaję też olecczan.


Kilka lat temu przyjechałem do Olecka w listopadzie. Był wilgotny, mglisty dzień czyli taki jaki o listopadowej porze zdarza się często. Wybrałem się na spacer w stronę jeziora. Po raz pierwszy Olecko wydało mi się inne, ale przypisałem to własnemu nastrojowi. Mijałem przechodniów, w tym grupki nudzących się młodych mężczyzn, poszukujących paru groszy na alkohol. Nad jeziorem straszyła bryła opustoszałego hotelu. Pomyślałem – Olecko jednak nie różni się niczym od wielu małych miast, dominuje raczej poczucie beznadziejności, bylejakość wyłazi z wielu kątów. Może czas rozstać się z mitem przyjaznego, witalnego Olecka – mitem, który sam sobie stworzyłem?


Staram się śledzić lokalne oleckie media. Jednak też ostatnio Olecko gości w moim domu za pośrednictwem mediów ogólnokrajowych. Afery wokół burmistrza – które  odczytuję raczej jako wyraz małostkowości, odprysk zawiści, no i teraz front walki z uchodźcami i z islamem.


Wcale przy tym nie znajdują pocieszenia w tym, że gdzie indziej jest podobnie. Że włodarze sześćdziesięciu gmin na Warmii i Mazurach powiedzieli zdecydowanie nie dla przyjęcia kogokolwiek. Nie znajduję też pocieszenia w tym, że Europa nie radzi sobie z kolejnymi falami uchodźców. Pocieszenia w tym sensie, że w takim razie Olecko czy Giżycko to jednak po prostu zapyziałe, napełnione lękiem miasteczka niczym nie różniące się od setek innych miasteczek w Polsce, na Słowacji, na Węgrzech czy w Czechach.


Pytanie o uchodźców to jest tak naprawdę pytanie o nas samych. Kim staliśmy się po 25 latach przemian? Czy zwycięża właśnie nie tylko zawiść między nami, ale także nienawiść wobec innych i to tych, których nawet nie widzieliśmy na oczy?


Uchodźcy z terenów objętych wojną, uchodźcy z terenów pogrążonych w skrajnej biedzie, a wkrótce uchodźcy z terenów objętych klęskami klimatycznymi  po jednej stronie,  a po drugiej sielskie, czysto chrześcijańskie mazurskie miasteczka. Tak niemal na pewno nie będzie. Warto jeszcze też pamiętać o tym, że coraz trudniejsze będzie utrzymanie choćby obecnego stanu demograficznego. W Giżycku na dwadzieścia dziewięć tysięcy mieszkańców około dwóch, trzech tysięcy w zasadzie na stałe przebywa poza miastem, a liczba emerytów sięga sześciu tysięcy. Jak jest w Olecku? Sadzę, że bardzo podobnie.


Nie rozwiążemy tych czy innych problemów jedną czy dwoma decyzjami. Smutne jest to, że w ogóle o nich poważnie nie rozmawiamy. Także Olecko ugrzęzło w małomiasteczkowym marazmie, zapiekłej zawiści, a teraz dorzuca sobie jeszcze nienawiść do innych.


Wojciech Łukowski, mieszkaniec Giżycka, współzałożyciel Stowarzyszenia Wspólnota Mazurska,    profesor w Uniwersytecie Warszawskim, członek Komitetu Badań nad Migracjami Polskiej Akademii Nauk, Pasjonat Przypisanych Północy w 2013 roku.

Komentarze
Więcej w Historia, Olecko, uchodźcy
Krótkie historie. Hotel Szwajcarski

Hotel Szwajcarski   Dzielnica Marais położona jest pomiędzy Centrum Pompidou, Bastylią i Republiką. "Marais" znaczy bagna, ale bagniste czasy sięgają...

Zamknij