Wszystko cacy czyli o przezroczystości mieszkańców Olecka

Wchodząc na stronę Urzędu Miasta w pierwszej kolejności natykamy się na baner, który głosi “Stanowcze nie dla fermy trzody chlewnej w Imionkach”. Władze miasta mocno zaangażowały się w sprzeciw. Pytanie tylko dlaczego tak późno? Dlaczego w marcu, skoro o sprawie wiadomo od grudnia?

Przypadek planowanej w Imionkach inwestycji wzorcowo pokazuje mechanizm sprawowania władzy w oleckim magistracie,  funkcjonowania relacji burmistrz – urzędnicy oraz stosunek władz do mieszkańców. I kompletny braku wyczucia jeśli chodzi komunikację z olecczanami.

Z pisma przesłanego nam przez burmistrza, będącego odpowiedzią na nasze zapytania dotyczące inwestycji w Imionkach dowiadujemy się, że wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach wpłynął do oleckiego Urzędu 16 grudnia 2016 roku. Pięć dni później, 22 grudnia 2016 r. informację o planowanej inwestycji podano do publicznej wiadomości.

I wszystko niby się zgadza, szczególnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego. Tylko ze zwykłymi ludźmi jakoś ten Kodeks Postępowania Administracyjnego ma nie po drodze. Urzędnicy i burmistrz mogą być jednak z siebie zadowoleni. Dopełnili obowiązku. Informacja została opublikowana w Biuletynie Informacji Publicznej. A to, że większość mieszkańców nawet nie wie ,co to takiego BIP nie ma znacznie – “w papierach” się zgadza. Nie ma się do czego przyczepić.

W opublikowanym obwieszczeniu zawarto informację, że osoby zainteresowane mogą zgłaszać uwagi do 12 stycznia 2017 r. Znów wszystko zgodnie z przepisami. Tyle tylko, że przez kolejne dni żadnych uwag nie zgłoszono. Nikt nie miał wątpliwości. Nikt nie protestował, nie oponował. Trzask, prask sprawa zamknięta. Odbębniona.

Co prawda inwestor został zobowiązany przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska do uzupełnienia dokumentacji, a ewentualna decyzja tegoż Dyrektora także zostanie ogłoszona publicznie i będzie można wobec niej zgłosić uwagi, ale powiedzmy sobie szczerze, decyzja RDOŚ w zasadzie (podobno) wiąże i burmistrzowi i urzędnikom ręce. Będzie można wtedy spektakularnie rozłożyć ręce i powiedzieć  – no, nie da się, nie da.

Wszystko więc przebiega zgodnie z obowiązującymi procedurami. Tylko ludzi, mieszkańców Imionek i Olecka w tym nie ma. To znaczy są, byli, mieli szasnę, ale widać nie chcieli. Czyli wszystko cacy.

To skąd taka zmiana o 180 stopni i baner na stronie Urzędu? Skąd sprzeciw, nagłe obywatelskie przebudzenie i ramię w ramię walka ze zwykłymi obywatelami, skoro wcześniej o obywatelach i burmistrz i urzędnicy jakoś nie pamiętali? Czy burmistrz w grudniu nie wiedział, że inwestycja może mieć daleko idące konsekwencje nie tylko dla mieszkańców Imionek, ale i Olecka? Ależ skąd. Nie zdawał sobie sprawy ze skali przedsięwzięcia? Bynajmniej. To dlaczego sprawę de facto zignorował? Dlaczego pozwolił na zwyczajowy tryb publikowania obwieszczenia? Dlaczego nie zobowiązał urzędników by z racji skali przedsięwzięcia obwieszczenie dotarło do jak największej liczby mieszkańców? Czy naprawdę nikogo w Urzędzie nie zastanowiło, że w ustawowym terminie nie zgłoszono ŻADNYCH wątpliwości? Nikomu nie przyszło do głowy, że popełniono błąd? Dlaczego jasna deklaracja burmistrza padła dopiero, gdy sprawa ujrzała światło dzienne, podczas burzliwego spotkania?

Odpowiedź jest prosta. Tu nie chodzi o mieszkańców miasta, ale o święty spokój i procedury. Mieszkańcy są ważni w czasie wyborów. No i jeszcze jak upomną się o swoje. W normalnym trybie funkcjonowania Urzędu mieszkańcy są przezroczyści, nieobecni. Nie mający racji. Bo od racji jest władza.

Gdyby tak naprawdę mieszkańcy byli ważni, to po zapoznaniu się z wnioskiem firmy Wesstron burmistrz naradziłby się z kompetentnymi urzędnikami. Wspólnie przeanalizowano by wniosek i oceniono jego znaczenie dla mieszkańców Olecka. Następnie burmistrz zobowiązałby swoich urzędników by wszelkimi dostępnymi środkami informację o inwestycji udostępnili. Albo gdyby nie do końca zdawał sobie sprawę z wagi przedsięwzięcia, to usłyszałby od urzędników – sprawa jest poważna i opinia publiczna powinna się o niej niezwłocznie dowiedzieć, bo … A jak już popełniono błąd, polegający na zastosowaniu standardowej procedury, to burmistrz powinien zareagować w momencie ,w którym okazało się, że nikt nie zgłosił żadnych uwag. Przecież zarówno doświadczony samorządowiec, jak i kompetentny urzędnik powinien wiedzieć, że sprawa wywoła odzew wśród mieszkańców. Naprawdę brak uwag nie zastanowił nikogo w Urzędzie? Naprawdę nie dał do myślenia burmistrzowi?

Nie. Bo w hierarchii Urzędu mieszkańcy są na końcu.  I najczęściej władzy przeszkadzają. Marudzą, zrzędzą, pomstują.

Zabrakło więc myślenia o ludziach, liczenia się z  ich opinią. Pojawiło się ono dopiero, gdy prawdopodnie, ktoś tknięty myślą, że coś tu nie gra po cichu wyniósł infromację o chlewni na zewnątrz przekazując ją dalej. Licząc na odzew. To normalnie się tego nie dało zrobić?

Wacław Olszewski często podkreśla jak trudne jest sprawowanie władzy, jak długo trzeba się uczyć (podobno minimum 4 lata) rządzenia. Wygląda na to, że ma rację, bo w Olecku nadal jeszcze nie nie nauczono się podstawowej zasady: przede wszystkim mieszkańcy, nie władza. Chyba jednak powoli zwątpiliśmy, że ta prosta prawda stanie się realnym mottem oleckich decydentów.

A już jutro opublikujemy tekst podsumowujący ostatnie lata działalności burmistrza

 

Komentarze
Więcej w Olecko, Samorząd, Urząd Miejski w Olecku
Oleccy szczypiorniści powalczą o mistrzostwo województwa. W Hali Lega

MOSiR Olecko zaprasza, a my zachęcamy do żywiołowego dopingu. Bądźcie z olecką drużyną w tym ważnym dla niej momencie. Po...

Zamknij