Drużyna Janusza Panasewicza gotowa do “Bitwy na Głosy”

Najwięcej emocji przeżywaliśmy wczoraj, kiedy w Olecku odbywał się pre-casting do „Bitwy na głosy”. Uczestnicy przybyli na miejsce, czyli pod siedzibę Regionalnego Ośrodka Kultury „Mazury Garbate” z różnych miast i okolicznych miejscowości już bardzo wcześnie rano. W padającym śniegu i w dobrych nastrojach, podśpiewując oczekiwali na swoją wielką szansę, czyli możliwość wzięcia udziału w sztandarowym show telewizyjnej „Dwójki”. Humory dopisywały wszystkim, choć wyczuwało się napięcie i zdenerwowanie. W końcu nie co dzień trzeba zaśpiewać przed kamerami i surową komisją.

 

Według szacunkowych obliczeń najwięcej przybyło osób z Olecka, ale nie zabrakło odważnych z Ełku, Gołdapi, Suwałk, Giżycka, a nawet Olsztyna czy Białegostoku. Nas najbardziej rozbawił uczestnik z… Elbląga, który przyznał się, że przyjechał na eliminacje do Olecka, gdyż zdecydowanie bardziej woli twórczość Janusza Panasewicza, niż swojego krajana Ryszarda Rynkowskiego, który podobny casting organizuje w rodzinnym Elblągu w najbliższy poniedziałek. Joasia, przybyła na casting bo jest fanką Lady Pank i Janusza Panasewicza. Śpiewać nie zamierzała. Wystarczyło, że wokalista złożył jej autografy na płytach i że mogła pobyć przez jeden dzień blisko swojego idola. Wyglądała na równie szczęśliwą jak ci, którzy przeszli do kolejnego etapu programu.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

Wśród uczestników dominowali ludzie bardzo młodzi. Twórcy programu nie ukrywali jednak, że woleliby nieco starszych „wokalistów”, ale i tak byli bardzo zadowoleni z ilości osób, które zgłosiły się na casting. Jak sami przyznali w znacznie większych miastach zdarza się, że na tego typu przesłuchania zgłasza się około 250 – 300 chętnych. W Olecku swoje umiejętności zaprezentowało około 200 „wokalistów” (oficjalne dane zostaną podane jutro). Każdy z uczestników otrzymał numer (zaczynały się od 100), wypełniał ankietę, zgadzał się na wykorzystanie swojego wizerunku dla potrzeb TV i programu. A potem do akcji wkroczyły telewizje i zaczęły się próby, wspólne śpiewy, i reżyserowane sytuacje. Janusz Panasewicz powitał raz jeszcze wszystkich ze sceny, potem w towarzystwie kamer udał się na widownię by porozmawiać osobiście z niektórymi uczestnikami i posłuchać ich możliwości wokalnych. Gdy telewizja otrzymała wystarczającą ilość materiału zaczęły się przesłuchania.

 

Aby znaleźć się w finałowej 30 trzeba było przejść dwustopniowe eliminację. Na dole, w tak zwanej dużej garderobie, urzędowała pierwsza, dwuosobowa komisja. Każdy musiał przez około minutę opowiedzieć coś o sobie i zaśpiewać 2 czasami 3 piosenki (w tym jedną po angielsku). Jeśli przeszło się pozytywnie wstępną weryfikację przechodziło się piętro wyżej do sali baletowej, gdzie swoje werdykty wydawała druga z komisji. I tutaj dla niektórych uczestników pojawiał się problem, gdyż przewodniczącym tej komisji był pewien znany producent programów rozrywkowych, który… nie mówił po polsku, a w zasadzie mówił niewiele choć sporo nawet rozumiał (ale uczestnicy tego nie musieli wcale wiedzieć). W związku z tym członkowie komisji porozumiewali się rzecz jasna po angielsku. Nie da się ukryć, że to nieco deprymowało niektórych uczestników (szczególnie tych, którzy nie radzili sobie z językiem angielskim). Członków komisji nie można było fotografować (nie w tym etapie) i niechętnie ujawniano ich personalia. Zawiedli się także ci, którzy oczekiwali, że w komisji znajdzie się Janusz Panasewicz. Na tym etapie, decydowała komisja, a wokalista Lady Pank swojego wyboru miał dokonać dzień później. Liczyły się nie tylko umiejętności wokalne, ale przede wszystkim osobowość, aparycja (nie ukrywajmy) i to „coś”, co trzeba mieć by stać się w przyszłości telewizyjną gwiazdą. W „Bitwie na głosy” równie ważnym elementem jak talent wokalny jest także umiejętność pracy w zespole, komunikatywność, energia. „Wyroki” wydawano w różnym trybie. Niektórzy od razu usłyszeli, że przeszli do kolejnego etapu. Inni mieli oczekiwać na telefon (najpierw do północy potem do 22.00), ci przeżywali najwięcej nerwów. Cześć uczestników nie przeszła pozytywnie weryfikacji już na pierwszym poziomie. Ale zdecydowana większość ochotników śpiewać potrafiła. Niuanse decydowały jednak o powodzeniu lub przegranej.

 

Tymczasem na widowni kina „Mazur” panowała nieco napięta, ale ogólnie radosna i żywiołowa atmosfera. Od razu, jak to w grupie bywa, wykreowali się liderzy, osoby o silnych osobowościach, które nadawały ton. Furorę robił jednak Pan Edward (tak naprawdę Pan Henryk, ale mylnie go tak zaczęliśmy nazywać i mamy nadzieję nie ma nam tego za złe), ponad 80 letni członek chóru „Oleckie Echo”, który niczym nie zrażony dziarsko podśpiewywał sobie wraz z o wiele młodszymi uczestnikami show. O sile telewizji świadczy fakt, że sporo uczestników nie do końca zdawało sobie sprawę z reguł panujących w programie i nagrody głównej. „Bitwa na głosy” jest przede wszystkim programem kreującym grupy, zespoły wokalne i nie ma w niej miejsca na indywidualne popisy. Siłą jest zespół. Zwycięska drużyna otrzymuje czek w wysokości 100 tys. złotych, który przekazuje na charytatywny cel. Regulaminowe niuanse dla większości uczestników nie miały żadnego znaczenia liczyła się przygoda, zabawa i możliwość sprawdzenia się w bezpośredniej konfrontacji.

 

Przesłuchania w Olecku zakończyły się około godziny 21.00. Potem już tylko wśród osób, które oczekiwały na upragniony telefon następowała wymiana smsów, szybkie konsultacje. Jedni cieszyli się inni udali się na nocny spoczynek niepocieszeni. Szczęście było blisko. Do dalszego etapu przeszedł Pan Henryk zwany przez nas Edwardem, chłopak z Elbląga będzie musiał polubić Ryszarda Rynkowskiego. Komisja uznała, że ma on za daleko i nie przeszedł pre-castingu.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

W niedzielę w Ełku, w Karczmie Stary Spichlerz odbyły się ostateczne przesłuchania. Od godziny 10.00 trzydziestu szczęśliwców walczyło o 16 miejsc w drużynie Janusza Panasewicza. Tym razem nie było tłumów, ale emocji nie zbrakło. Do Ełku przyjechali wszyscy, którzy przeszli preeliminacje. Każdy o wyznaczonej wcześniej przez organizatorów godzinie. Z rodzinami, przyjaciółmi, znajomymi. Decydowało jedno, ostateczne przesłuchanie. Uczestnicy oczekiwali na swoją szansę na parterze, gdy przychodziła ich kolej udawali się na pierwsze piętro. Tam przypinano im mikroporty, wykonywano niezbędny make-up. Rodziny i znajomi zostawali na piętrze. Telewizja skwapliwie kręciła także ich emocje. Wszystko, co zrozumiałe podporządkowane zostało telewizyjnemu show. Ale sporo było też improwizacji, szczerych i autentycznych emocji. Operatorzy skwapliwie wyłapywali najbardziej poruszające momenty.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

Na poddaszu oczekiwała komisja. Tym razem z Januszem Panasewiczem w roli głównej. To on przesłuchiwał kandydatów, to on z nimi rozmawiał. Pytał skąd pochodzą, jaką lubią muzyką. A potem każdy śpiewał jedną, czasami dwie lub trzy piosenki. Z akompaniamentem (pianino) lub bez. Często w duecie z wokalistą Lady Pank, który włączał się w muzyczny dialog. Najważniejsze bowiem dla organizatorów było to by pomiędzy uczestnikami, a prowadzącą drużynę gwiazdą wytworzyła się autentyczna więź. Tylko w ten sposób zespół będzie miał szansę osiągnąć sukces.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting 

 

Najwięcej emocji wzbudziła „Yo!Anna” (na zdjęciu powyżej i poniżej) rockmenka z Węgorzewa, dziewczyna z charakterem. Nie dość, że słabo kojarzyła lidera Lady Pank – przygotowując się do przesłuchania zapytała, „A który to Janusz Panasewicz”, co usłyszała komisja i sam zainteresowany, ale co wielce wszystkich rozbawiło – to długo musiała udowadniać, że będzie potrafiła grać zespołowo, że w niektórych momentach zrezygnuje z liderowania i dominowania. Przekonała do siebie i komisję i Janusza Panasewicza. W kuluarach można było usłyszeć, że taka osobowość jest w programie potrzebna, że pewnie będą z nią kłopoty, ale i będzie z niej wiele pociechy.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

Podobnie jak dzień wcześniej werdykt ogłaszany był albo od razu, albo proszono jeszcze o kilka godzin cierpliwości. Nielicznym podziękowano definitywnie po kilku minutach. Nie da się jednak ukryć, że niektórzy z uczestników programu przekonali do siebie komisję już w sobotę. Niedzielne przesłuchania tak naprawdę miały rozstrzygnąć tylko wątpliwości. Poza tym, to właśnie lider Lady Pank miał głos decydujący. W końcu to on będzie przez następne tygodnie pracował z wybranymi przez siebie ludźmi.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

Co ciekawe w finałowej 30. dominowała płeć piękna. Janusz Panasewicz żartował, że do przerwy obiadowej w jego drużynie są same dziewczyny i miał nadzieję, że pojawią się w niej w końcu jacyś faceci. Wokalista Lady Pank był także bardzo zadowolony, że na casting przybyli ludzie z Olecka okolic i z naszego regionu, że nie zdominowali go mieszkańcy Warszawy, Białegostoku czy Olsztyna. Okazuje się bowiem, że jest wielu uzdolnionych ludzi wokół nas. I jak zapewniał jego drużyna będzie naprawdę bardzo dobra i naprawdę ma szansę na zwycięstwo. W kuluarach zaś usłyszeliśmy, że drużyny reprezentujące małe miasta mają większe szanse na zwycięstwo niż wielkomiejskie. Mieszkańcy wielkich miast nie utożsamiają się bowiem tak bardzo ze swoim miejscem zamieszkania, nie głosują gorączkowo na przedstawiciela własnej metropolii. Małe miasta, które reprezentują dany region potrafią o wiele bardziej się mobilizować. Poza tym, co nie pozostaje bez znaczenia, z miastem utożsamiają się nie tylko obecni mieszkańcy, ale także ci, którzy z niego kiedyś wyjechali. Trudno się z tym nie zgodzić, codziennie mamy tego dowody choćby na naszym portalu

 

Do godziny 16.00 w drużynie Janusza Panasewicza znalazła się m.in. Anna Tomczak z Olecka. Czy poszczęści się Panu Edwardowi/Henrykowi (na zdjęciu poniżej) i innym kandydatom z Olecka o tym będziemy informować was na bieżąco. Pełen skład drużyny Janusza Panasewicza podamy wam dziś wieczorem, a najpóźniej jutro.

 

Olecko, Bitwa na głosy casting

 

Więcej zdjęć z drugiego dnia castingu znajdziecie tutaj:

https://www.iolecko.com/galeria/album/30/Drugi-etap-castingu-do-Bitwy-na-G%C5%82osy.html

 

Zdjęcia z pierwszego dnia znajdziecie tutaj:

https://www.iolecko.com/galeria/album/29/Casting-do-programu-Bitwa-na-G%C5%82osy-w-Olecku.html

PS: Znamy już pełny skład drużyny Janusza Panasewicza. Oto szesnastka reprezentująca Olecko w “Bitwie na Głosy”:

  • Magdalena Nowosadko (Olecko)
  • Anna Tomczak (Olecko)
  • Marta Ulikowska (Olecko)
  • Aleksandra Steckiewicz (Małe Olecko)
  • Patrycja Makowska  (Ełk)
  • Agnieszka Rucińska (Gołdap)
  • Arkadiusz Szulc (Dubeninki)
  • Magdalena Jankowska (Suwałki)
  • Eliza Szyłow (Suwałki)
  • Kinga Giedo (Wydminy)
  • Sebastian Łukaszuk (Giżycko)
  • Katarzyna Mikucka (Augustów)
  • Joanna Zubkowicz (Węgorzewo/Gdynia)
  • Patrycja Ciborowska (Olsztyn)
  • Beata Just (Białystok)
  • Karol Jankowski (Białystok)
Komentarze
Więcej w Bitwa na Głosy, Janusz Panasewicz, Olecko
Andrzej Sobotko. Stare dokumenty z pierwszych lat w Olecku

Po świąteczno - noworocznej przerwie powracamy do wspomnień Pana Andrzeja Sobotki. W zeszłym roku otrzymaliśmy od Pana Andrzeja wspomnienia z...

Zamknij