Półfinały bez petardy. Marta, Ola, Ania i Magda o Bitwie na głosy z perspektywy widza

W sobotę po raz pierwszy śledziliśmy „Bitwę na głosy” zupełnie bez emocji. Półfinał pokazał, że program, bez OleckoTeam jest jak Mazury bez jezior. Przynajmniej dla nas. Ale z pewnością jesteśmy nieobiektywni.

 

Marta, Ola, Ania i Magda, jeszcze tydzień temu były bohaterkami show. Ania wspominała Niemena, Ola śpiewała na ludową nutę. Wszystkie dziewczyny pokazały prawdziwą sceniczna energię i rockowy pazur w zakręconym „Dude Looks Like A Lady”. Tym razem miały możliwość spojrzenia na program z perspektywy widza. Zapytaliśmy je, jak to jest być po drugiej stronie i jak oceniają półfinałowe starcie.

 

Marta Ulikowska

 

Sądzę, że poprzedni odcinek był lepszy od tego co zobaczyliśmy w sobotę. Niestety muszę zgodzić się z Alicją Węgorzewską – Kamil wypadł wczoraj blado. Ekipa z Brzegu przez wszystkie programy bardzo dobrze sobie radziła, ale już tydzień temu „California Dreaming” wypadło średnio. Kamil ma jednak bardzo wielu fanów. Więcej niż Mezo i dlatego wygrał. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że w drużynie poznańskiej mamy do czynienia z profesjonalistami. Jeśli chodzi o Meza to „Faceci w czerni” – hm, klapa. Za to drugi kawałek – „Ważne” super. Patrycja to świetna wokalistka i dobrze, że Mezo pokazał w końcu kogoś nowego i że Patrycja wreszcie mogła zaprezentować swoje możliwości. Jeśli chodzi o elbląską ekipę to pierwsza piosenka „Unchain my heart” wypadła bardzo dobrze, szkoda tylko że znów śpiewały te same osoby. Za to Alicia Keys zdecydowanie za bardzo rozbujana, troszkę nijaka – wyszły flaki z olejem.

Czekałam na program przez cały tydzień. Usiadłam wczoraj przed telewizorem i poczułam dziwną pustkę. Oglądałam „Bitwę” bez uczuć, emocji. Za każdym razem, gdy występowaliśmy nie mogliśmy oglądać show na żywo. Czekaliśmy w kulisach, na swój występ. Jednak po powrocie do domu, w niedzielę oglądałam powtórkę i emocje cały czas we mnie kipiały. A wczoraj? Nic. To było takie idealne, poukładane, bez wpadek, stresu. Dziwne. Pomyślałam, że gdybym nie brała udziału w tym show, to pewnie bym go nie oglądała.

 

Aleksandra Steckiewicz

 

Program obejrzałam… za kulisami. To był pierwszy tydzień bez „Bitwy” i poczułam, że czegoś mi brakuje. Pomyślałam, że pojadę. Wsiadłam do autobusu do Warszawy i znalazłam się w programie. Chciałam zobaczyć jak to jest z drugiej strony. Pojechałam, bo mi było tęskno.

 

To było ciekawe, ale i dziwne przeżycie. To nie to samo, co brać udział w show. Siedziałam tam i czekałam, że zaraz ktoś powie, „Olecko na scenę”. W czasie afterparty stałam z boku i miałam takie dziwne wrażenie, jakby to się wszystko nie wydarzyło. A przecież tydzień temu byłam tutaj. Nie wiem nawet czy to, co czułam było pozytywne czy negatywne. Inne, po prostu inne.

 

Oglądałam półfinał na żywo, ale… Nie wiem, czy tylko mi się wydawało, że wypadło to dość przeciętnie. Choć lubię wszystkie drużyny, lubię tych ludzi. Bardzo podobał mi się numer z mikrofonami (Vito), piosenki, wykonanie. To wszystko było ok, ale czegoś mi brakowało. Chciałam też zaznaczyć, że w przeciwieństwie do Alicji Węgorzewskiej nie miałam tak złych wrażeń po występie dziewczyn w utworze „Cicho”. Ale wracając do meritum, czego brakowało? Jednego mocnego wykonu, takiej petardy. Tak, być może czegoś takiego, co my wnosiliśmy na scenę.

 

Nie wiem czy za tydzień znów pojadę. W domu jest wiele pracy, a przez 8 tygodni nieco nadużywałam wyrozumiałości rodziców, ale bardzo bym chciała. I jeszcze muszę powiedzieć, że wczoraj, gdy wychodziłam przydarzyła mi się niezwykła historia. Podeszła do mnie dziewczyna i zapytała, czy może sobie ze mną zrobić zdjęcie. Zapytałam czy na pewno ze mną. Ale okazało się, że tak. Oczywiście zgodziłam się, ale wyszłam ze studia w szoku z bananem na buzi. To dziwne, ale i chyba przyjemne uczucie.

 

Anna Tomczak

 

Jasne, że oglądałam „Bitwę na głosy”. Jak to jest oglądać z drugiej strony? I fajnie i nie fajnie. Jednak taki żal, że nie udało się przejść dalej, że nie ma nas w tym konkretnym odcinku pozostał. Z drugiej strony miło jest jednak oglądać, tak naprawdę naszych przyjaciół i im kibicować. Półfinał oceniam raczej pozytywnie. Piosenki były trudne i szczerze powiem, zdziwiłam się, że grupa Kamila Bednarka wybrała akurat „Wonderwall” Oasis do zaśpiewania. W tym utworze jest dość karkołomna tonacja i ciężko było dobrać wokalistów.

 

Jakaś pustka jednak pozostała. Oglądałam wczorajszy odcinek i czułam, że powinniśmy tam być. Nie wiem, ale miałam wrażenie, że brakuje tego rockowego przytupu, który wnosiliśmy.

 

W drugim półfinale stawiam raczej na MezoTeam. Tak mi się wydaje, choć na podstawie wszystkich rankingów i sondaży wygląda na to, że mają mniejsze poparcie niż ekipa Ryszarda Rynkowskiego. Obie grupy są znakomite. Ale być może z racji tego, że mieszkam obecnie w Poznaniu to stawiam na Mezo. Ale tak czy inaczej finał wygra Bednarek.

 

Magdalena Nowosadko

 

Sobotni odcinek „Bitwy na głosy” oglądałam, ale nie od samego początku. Szczerze mówiąc nie miałam odwagi tego obejrzeć. Już zapowiedzi programu uświadamiały mi, że nas tam już nie ma. To nie było łatwe. Zatęskniłam za wszystkimi ludźmi z naszej szesnastki, ale też za znajomymi z innych drużyn. I wczoraj patrzyłam na nich z lekką zazdrością. Poczułam, że chciałbym tam jednak być. Wielu znajomych powiedziało, że sobotni „opening” wypadł słabo. Muszę powiedzieć, że pomyślałam nawet, że dobrze im tak, bo zabrakło Olecka.

 

Ciężko wrócić do normalności. Przyznaję, że ten tydzień był dla mnie bardzo trudny. W poniedziałek po pracy spałam. Odsypiałam zmęczenie, stres. Nie wiedziałam, jak się mam ogarnąć. Z synem rozstawiłam trampolinę. Poskakaliśmy na niej i czuję jak powoli dochodzę do siebie, jak stres mija. Mimo wszystko tęsknię. I za zmęczeniem, za próbami choreograficznymi do 22.00, za pięciogodzinnymi wyjazdami do Warszawy i powrotami do Olecka. I przede wszystkim za ludźmi.

 

Półfinał rozczarował. Przyznaję, że drużyny mnie nieco zawiodły. Jakby zrobiły krok w tył. Podobało mi się wykonanie „Ważne” drużyny Meza, tym bardziej że Patrycja to naprawdę świetna dziewczyna. Sympatyczna, „cichutka” i co może trudne do uwierzenie, jeszcze bardziej nieśmiała i wstydliwa niż ja. Ale śpiewać potrafi świetnie, co udowodniła. Uważam, że powaliła wczoraj wszystkich tą piosenką. Za to rozczarował mnie Kamil Bednarek. Nie widziałam pierwszego utworu grupy, ale drugi – „Wonderwall” – nie zachwycił. Ale z krytyką Kornelii eksperci przesadzili. Zawsze Janusz (Panasewicz) powtarzał nam, że nie chodzi o to by zaśpiewać genialnie czysto. My mamy przede wszystkim czuć piosenkę i ją przekazać. I to jest najważniejsze, a nie każda czysta nutka.

Czego wczoraj zabrakło? Powera, którego jednak my dawaliśmy. W naszym repertuarze mieliśmy same „stare” kawałki, ale była w nich ogromna moc. I tej mocy, chyba wczoraj zabrakło.

Komentarze
Więcej w Bitwa na Głosy, Olecko
Koncert Opowieść o Wacławie Klejmoncie w pierwszą rocznicę śmierci poety

Dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci Wacława Klejmonta w Olecku, w sali kina „Mazur" odbędzie się koncert poetycki poświęcony pamięci oleckiego...

Zamknij