Magdalena Nyga o Poezji Gram

Poezji Gram za nami. Dziś publikujemy recenzję z pierwszego dnia pióra Magdaleny Nygi, udostępnione dzięki urzpejmości Regionalnego Ośrodka Kultury w Olecku. Więcej (czyli recnzję z drugiego dnia i galerię) znajdziecie pod tym linkiem http://przystanek.pl/wydarzenia/aktualnosci.html Jutro opoublikujemy podsumowanie festiwalu.

 

Patrzeć przez zmrużone oczy


Po całotygodniowym zabieganiu przyszedł czas na złapanie oddechu i zderzenie z alternatywną, poetycką rzeczywistością – lirycznym słowem osnutym dźwiękiem.

 

Ciemność i pojawia się Ona – Dominika Barabas ze „Zbiorem porannych bzdur” w zakamarkach muzycznej wyobraźni, który pod żadnym pozorem bzdurny nie był. Między dźwiękami i słowami, nienachlanie, acz skutecznie uświadomiła słuchaczom, jak istotną częścią codziennej toalety jest wsłuchanie się w siebie i oczyszczenie duszy z trosk i niepokojów. Z sennych mar, myśli złych i ciemnych. Przemyciła powszechną, a mimo to trudną do stosowania prawdę, aby nie skupiać się na materialnych błahostkach, nie lunatykować bez celu, patrzeć sercem, doceniać bliskość ludzi i ulotność ziemskich chwil, bo gdy dopadnie nas bezwzględny życia kres, tylko one zaświadczą o wartości tego, co było naszym udziałem…

 

Osobowość nieszablonowa, urokliwa, a przede wszystkim, mimo pewnego wyobcowania i kreacji – upudrowanej twarzy i czarno-białego kostiumu à la gotycki Pierrot – autentyczna. Czy to za sterami współpracującego z nią fortepianu, czy dzierżąc w dłoni gitarę, zawsze skupiona, z prawdą we wkraczającym dopiero na muzyczną drogę, ożywczym głosie.

 

Odrealniony wizerunek sceniczny Dominiki Barabas skomponował się tematycznie i nastrojowo z metafizyczną podróżą w jaką zabrała słuchaczy Olena Leonenko. Artystka przemówiła wielogłosem, umożliwiając wypowiedzenie się uwikłanemu w sprzeczności Wertyńskiemu i jego równie niejednoznacznym czasom. „Czy można prosić, byście państwo na chwilę zamknęli oczy? Jest rok 1917, Moskwa, teatr, na scenie Aleksander Wertyński…”

 

Wraz z tajemniczym gościem i naszą przewodniczką poruszaliśmy się po geograficznej i duchowej mapie jego biografii. Od wielokulturowej Turcji, zakłamanego obyczajowo, dekadenckiego Paryża i romansu z Marleną Ditrich przez nadwiślański kraj, po diaboliczne, sybirskie kresy.

 

I dziw się stał podczas występu. Olena Leonenko pasją i uczuciem przekroczyła bariery komunikacyjne i nawet ci, którzy nie znali rodzimego języka Wertyńskiego, zrozumieli wszystko. Artystyczny wyraz i ekspresja pozwoliły poczuć mocniej i zobaczyć więcej. Oleckiej publiczności z pełną mocą objawił się skłębiony gamą uczuć repertuar wielbionego przez kobiety, a pogardzanego przez sowieckie władze estradowego magika. W śpiewie artystki pobrzmiewały gorzkie doświadczenia Wertyńskiego z historią, słychać było jego tęsknotę i nienawiść do pożerającej własne dzieci matki-Rosji, ale i wiarę w wystawianą na próby, przybierającą różne oblicza miłość.

 

Recital spowitej w biel Oleny Leonenko nabrał charakteru spektaklu o niemal sakralnej obudowie. Wielowymiarowa opowieść wzruszyła uwypuklonym w niej tragicznym losem śpiewaka i uzdrowiła pięknem, paradoksalnie również z tragedii bohatera dawnych lat płynącym.

 

Nie można nie wspomnieć o ukraińskich pieśniach ludowych, jakimi artystka zaskoczyła i ostatecznie zjednała oklaskujących jej magnetyczny występ odbiorców. Gwoli podsumowania, rzec można jedynie: „nie, nie budźcie mnie” z poetyckiego snu, który piątkową, zimową jawę zmienił w roziskrzony emocjami, niepowtarzalny wieczór.

 

Magdalena Nyga

 

Komentarze
Więcej w kultura, Magdalena Nyga, muzyka, Olecko, Poezja, Poezji Gram
Noworoczne fajerwerki

Z okazji Nowego Roku Urząd Miasta i Regionalny Ośrodek Kultury przygotowały tradycyjną już fetę. 1 stycznia o godz. 17.00 spotykamy...

Zamknij